Wraz z końcem wakacji do mojej skrzynki pocztowej i mailowej trafiły reklamy i zaproszenia do udziału w specjalistycznych zajęciach dla maluszków. Wiadomo, starsze dzieci rozpoczynają rok przedszkolny i szkolny, stąd i naszym maleństwom proponuje się rozpoczęcie nauki w różnorakich centrach i punktach edukacyjnych. Zajęcia prowadzone są dla dzieci i aktywnie im towarzyszącym dorosłym.
Dla dzieci od 3 miesiąca życia proponowane są zajęcia na pływalni oraz lekcje języka angielskiego prowadzone metodą Helen Doron. Dla nich wiele pedagogów prowadzi również pierwsze spotkania z cyklu Zabaw Fundamentalnych (o wszystkich tych formach napisano już porady). Półroczniaki zapraszane są na lekcje bobo migania oraz na zajęcia dla Socatots (Piłkarskie Maluszki), czyli zajęcia ruchowe z piłką. W miastach, gdzie działa Kreatywka natomiast można zacząć z dzieckiem edukację muzyczną- poprzez zabawy z akompaniamentem, pląsami, piosenkami.
Oprócz tego, wiele przedszkoli i punktów opieki zaprasza Rodziców z dziećmi na zajęcia z masażami (mającymi m.in. na celu stymulacje prawidłowego rozwoju psychoruchowego dziecka i pogłębienie więzi emocjonalnej z rodzicami), ogólnorozwojowe ćwiczenia w oparciu o pedagogikę zabawy czy Ruch Rozwijający Weroniki Sherborne (czyli zestaw ćwiczeń i zabaw ruchowych, które wywodzą się z naturalnych potrzeb dziecka, gdzie ma okazje do poznania własnego ciała, usprawnienia motoryki, poczucia siły, sprawności).
Oferta jest bardzo bogata i rozbudowana. Im większe miasto, tym więcej propozycji.
Nie lubię podążać za modą. A w jakimś sensie korzystanie z takich programów edukacyjnych jest obecnie szalenie na topie. Czy ja już muszę wciągać dziecko w machinę edukacji i zapewniać mu „lepszy start” ?! Przecież jeśli odpowiednio zajmę się własnym dzieckiem, to dostarczę mu wiele z tego, czego doświadczy na zajęciach (synek ze mną, z mężem i nianią uczy się piosenek, tańca, rysowania, gry w piłkę... i to bez kosztów). A godzina lekcyjna takich zajęć, to minimum 15 zł.
Z drugiej jednak strony jest wiele argumentów za:
Jeśli jesteśmy na TAK, to co wybrać? Język, basen czy muzykowanie? Wiadomo, dziecko samo nie zadecyduje, a na obecnym etapie rozwoju chłonie wszystkie nowości. Musimy wiec zaobserwować czy maluch lepiej czuje się biegając za piłka, czy tańcząc. Jeśli mamy wątpliwości, można skorzystać z zaproszeń na bezpłatne lekcje próbne. Wiele punktów edukacyjnych proponuje takie niezobowiązujące spotkania.
Nie bez znaczenia jest też cena zajęć, godziny spotkań, wielkość grup, warunki w jakich są prowadzone ćwiczenia, dojazd itp. Wszystko to należy wziąć pod uwagę.
Jedno jest jednak pewne: Czas spędzony z dzieckiem podczas zajęć edukacyjnych nigdy nie będzie czasem zmarnowanym.
Dobrej zabawy!