Przeczytałam większość porad dotyczących porodu, ale nie znalazłam żadnych informacji na temat przedwczesnego porodu. Dziewczyny piszą o tym jak się przygotować do porodu, co będzie potrzebne w szpitalu, a czasami bywa tak, że człowiek jest po prostu nieprzygotowany, i co wtedy? Tak właśnie było w moim przypadku. Dostałam skierowanie od mojego lekarza na badanie USG do Warszawy (konsultacja kardiologiczna). Miałam prawidłowe wyniki badań i wydawałoby się, że nie ma się czym martwić. Badanie miało być tylko formalnością, więc po prostu wybraliśmy się z mężem na krótką (tak nam się wtedy wydawało) wycieczkę do Warszawy.
Byłam w 30 tygodniu ciąży, gdy trafiłam do poradni na ulicy Agatowej. Badanie trwało dość długo. Serduszko naszego maluszka było zdrowe, jednak USG wykazało inne problemy, które zagrażały naszemu maleństwu (kiepskie przepływy i niewydolne łożysko). Koniecznością okazała się natychmiastowa hospitalizacja, do której nie byłam kompletnie przygotowana, zarówno jeśli chodzi o rzeczy typu koszula nocna czy kapcie, ale również pod względem emocjonalnym. Wiadomo, że wszystkie potrzebne rzeczy można kupić w markecie, a nawet w sklepiku szpitalnym, najtrudniej jednak poradzić sobie ze stresem. Zaczęły mnie nachodzić czarne myśli, że coś będzie nie tak. Wyniki badań były kiepskie i niespełna w dwa dni po tym jak trafiłam do szpitala, lekarze podjęli decyzję o cesarskim cięciu. Moja córeczka ważyła 1200g i miała 40 cm długości, ale dostała 10 punktów. Była wcześniakiem i musiała spędzić pierwsze tygodnie życia w inkubatorze, a przez te wszystkie dni przez moją głowę przemknęło wiele myśli...
Wiadomo, że wcześniaki mają mniejszą odporność niż dzieci urodzone w terminie, dlatego gdy wrócą do domu dobrze jest ograniczyć do minimum liczbę osób odwiedzających maluszka, tak aby zminimalizować ryzyko wystąpienia infekcji.
Wraz z moją córeczką pojawiła się radość, ale również wiele obaw, czy mała będzie zdrowa, czy „nadrobi” straty do rówieśników, itp. Pierwszy miesiąc życia mojej kruszynki nauczył mnie cierpliwości i wytrwałości, gdyż bywały lepsze i gorsze dni. Marta skończyła właśnie 7 miesięcy. Jest zdrowa, rozwija się prawidłowo, a opieka nad nią nie różni się niczym od opieki nad dzieckiem urodzonym w terminie.