Każdy rodzic chce, by jego dziecko od pierwszych chwil życia rosło zdrowe, szczęśliwe i bezpieczne. Najbardziej zatrwożeni o malucha bywają najczęściej młodzi rodzice, ale także ci, którym urodził się wcześniak. Nie oznacza to oczywiście, że dla innych macierzyństwo to sielanka i sama przyjemność.
Nowa rola życiowa sprawia, że rodzice robią wszystko, by ich dziecku niczego nie zabrakło oraz by maksymalnie zmniejszyć ryzyko problemów, chorób, czy wypadków.
Często sięgają więc po elektroniczne pomoce takie jak np. monitor oddechu, elektroniczna niania, czy videoniania pozwalająca nie tylko słyszeć dziecko przebywające lub śpiące w innym pomieszczeniu, ale i je podglądać.
Jedną z głównych obaw rodziców jest SIDS, czyli tzw. Zespół nagłej śmierci łóżeczkowej. Mam podobne wspomnienia z pierwszych chwil życia mojej córki. Matylda urodziła się o czasie, a mimo to obawiałam się zostawienia jej samej w pokoju, nie czułam się pewnie, kiedy pracowałam w innym pomieszczeniu. Pamiętam ten czas, choć dziś moja córka ma już 1,5 roku. SIDS przerażało tym bardziej, że trudno mu przeciwdziałać. Dotyka bowiem różnych dzieci, także tych zupełnie zdrowych, a więc pozornie bezpiecznych i niezagrożonych.
Nieustające badania nad tą zagadką medyczną dowodzą, że istnieją aspekty zwiększające ryzyko nagłej śmierci łóżeczkowej niemowlęcia. Zalicza się do nich, m.in. młody wiek matki dziecka, czy używanie narkotyków i palenie papierosów podczas ciąży. Przyjęto, że potencjalnie ryzykowne jest pozwalanie na sen dziecka w pozycji na brzuchu lub na boku, układanie do snu na grubej, puszystej poduszce. Na SIDS bardziej narażone są wcześniaki oraz dzieci urodzone z ciąży po kilku poronieniach.
Niestety nie oznacza to, że jeśli niemowlęcia nie dotyczą te problemy, nie jest obciążone wskazanymi czynnikami, jest bezpieczne i problem nagłej śmierci łóżeczkowej go nie dotyczy.
O SIDS u dziecka boją się niemal wszyscy rodzice.
Monitor oddechu najczęściej nabywany jest przez rodziców wcześniaków, dzieci cierpiących na bezdechy lub zagrożonych bezdechami oraz tych rodziców dzieci zdrowych i donoszonych, którzy szczególnie obawiają się SIDS. Monitor ma chronić ich dzieci, zwiększać poczucie bezpieczeństwa i alarmować w razie problemów.
Często wybieraną formą kontroli i ochrony niemowlęcia jest elektroniczna niania lub videoniania. Na rynku dostępne są również urządzenia łączące w jednym funkcje niani i monitora oddechu.
Te pierwsze nie zaalarmują co prawda w przypadku ustania oddychania u dziecka, ale dzięki nim rodzic usłyszy, że dziecko nie śpi lub że np. się krztusi. To znacznie ułatwia funkcjonowanie zwłaszcza wtedy, kiedy nie można bez przerwy mieć dziecka na oku.
Bezpieczeństwo dziecka jest kwestią priorytetową, dlatego wielu rodziców decyduje się na zakup takich urządzeń.
Czas największego zagrożenia SIDS przetrwaliśmy z nianią elektroniczną, która pozwalała mi poczuć się pewniej oraz stosując wymienione wcześniej środki bezpieczeństwa dotyczące układania do snu, Matylka nie miała w łóżku poduszki (ani grubej, ani żadnej innej), przykrywana była zazwyczaj pieluchą lub ażurowy kocykiem, który nie stwarzał zagrożenia w przypadku przykrycia nim głowy, początkowo spała wyłącznie na plecach. Oczywiście układaliśmy ją w różnych pozycjach, ale kiedy szła spać, przekładana była na plecy. Zdaję sobie sprawę, że odnotowano przypadki SIDS także u dzieci właściwie układanych, zdrowych, bez obciążeń, więc nasze działania nie dawały 100% pewności, ale w mojej ocenie maksymalnie neutralizowały ryzyko.