Wielu młodych rodziców zadaje sobie pytanie: "Czy można wietrzyć pokój noworodka?". Niby z pozoru błaha sprawa, a jednak dla młodych rodziców nie taka oczywista. Należy podkreślić, że w pokoju maluszka w dzień powinno być 20-22 stopni, a w nocy o 1-2 stopni mniej, ale nie mniej niż 18.
Z mężem od początku postępujemy zgodnie z zasadą "Niezależnie od pory roku wietrzymy pokoik synka". Zadanie jest bardzo proste, gdy mamy piękne, słoneczne lato. Ale obawy zaczynają się, gdy pogoda zmienia się na bardziej jesienną, a za oknem pada deszcz oraz jest wietrznie. Gdy na dworze pojawiła się jesienna aura zastanawialiśmy się co zrobić, aby nie narazić maluszka na gwałtowne ochłodzenie...
Urodziłam wczesnym latem, więc już od pierwszych dni zaczęłam hartować synka. Aby wzmocnić jego odporność otwierałam okno i wchodziłam do takiego pomieszczenia z synkiem na kilka minut. W ten sposób przyzwyczajałam go do zmiany temperatury. Gdy jest zimno na dworze zadbajmy o to, aby przed wejściem do takiego pomieszczeni, ubrać odpowiednio dziecko - czapeczka i dodatkowe okrycie.
W momencie, gdy otwieraliśmy okno w pokoju maluszka na początku przenosiliśmy synka do innego pomieszczenia. Jeśli nie mieliśmy możliwości przeniesienia dziecka do innego pomieszczenia, wówczas maluszka okrywaliśmy dodatkowym kocykiem. Dbaliśmy o to, aby synek nigdy nie leżał w przeciągu.
Po przewietrzeniu pokoju, w którym śpi maluszek staraliśmy się pamiętać o tym, aby otworzyć drzwi do tego pokoju, aby temperatura w mieszkaniu się wyrównała.
Wraz z nadejściem zimy nie zrezygnowaliśmy z wietrzenia pokoju maluszka. Robimy to codziennie rano. Dbamy o to, aby w pokoju nie było duszno. Dodatkowo pamiętajmy o tym, że zimno zabija bakterie. A jak to robimy? Postawiliśmy na gwałtowną wymianę powietrza. Synka przenosimy do pokoju obok, a sami otwieramy okna na oścież.
Pokój wietrzymy krótko, ale w tym czasie do pokoju dostaje się bardzo dużo świeżego powietrza. Meble, pościel i wszystko inne z czym maluszek ma styczność nie zdąży się w tym czasie wychłodzić. Często wietrzymy pokój również przed spaniem. Zanim synek pójdzie spać otwieramy okna, a następnie nagrzewamy pokoik, żeby synek miał ciepło jak położy się do łóżeczka.
Gdy synek był malutki wkładałam go do wózka i wywoziłam do drugiego pokoju, a w tym gdzie z reguły spał otwierałam okno na 5-10 minut. Z czasem po prostu okrywaliśmy maluszka dodatkowym kocykiem i dbaliśmy o to, aby łóżeczko nie stało w przeciągu. Synkowi zawsze lepiej się spało w wywietrzonym pokoju. Dostęp świeżego powietrza pozwolił nam również utrzymać dziecko w zdrowiu.