Karmienie piersią fajna sprawa. Zawsze ciepłe, gotowe do spożycia jedzonko dla głodnego bobasa. W każdym miejscu bez problemu możemy nakarmić malucha, bez konieczności przygotowania mieszanki. Co najważniejsze budujemy wtedy niepowtarzalną więź pomiędzy matką, a dzieckiem. Można powiedzieć, że nie ma nic piękniejszego.
Wszystko jednak do czasu. Zdarza się, że coś staje na przeszkodzie i musimy zakończyć mleczną przygodę. Jestem mamą trójki chłopców i wszystkich karmiłam piersią. Bardzo miło wspominam ten czas, jednak muszę szczerze przyznać, że chwilami miałam dość. Te piękne obrazki w gazetach... Niestety nie zawsze tak jest.
Kuba właśnie skończył 7 miesięcy. Nie myślałam, że już chcę zakończyć naszą przygodę z karmieniem. Stało się. Wszystko przez zęby. Młody zaczął ćwiczyć swoje świeże ząbki na moich sutkach. Wiele mogę znieść i poświęcić dla dziecka, jednak tego nie dam rady udźwignąć, a raczej moje piersi nie mogą. Straszny ból, rany, pojawiająca się krew i moja decyzja - koniec.
Z medycznego punku widzenia, dobre są tabletki hamujące laktację i koniec. Mi osobiście to nie odpowiadało. Ne chciałam tak nagle odstawić małego, dlatego tabletki nie wchodziły w grę.
Mam swój własny sposób, bo jednak trójka dzieci czegoś uczy. Może i Wam pomoże, gdy zdecydujecie się zakończyć ten etap. Coraz rzadsze podawanie piersi, powoduje, że produkcja mleka sama się normuje i z czasem zanika. nie zapominajmy o odciąganiu pokarmu, by nie stworzyć sobie dodatkowego problemu.
W dzień sytuacja jest dość opanowana. Możemy szybko zająć dziecko czyś innym i brzdąc zapomina o piersi. W miarę wcześnie oswajamy malucha z butelką, by dodatkowo nie stawiać go w kolejnej stresującej sytuacji.
Nie dość, że zabieramy mu ukochaną pierś, to jeszcze dajemy coś obcego.
Początkowo maluch stawiał opór i nie chciał jeść, płakał, wykręcał się. Na spokojnie przytulałam go do siebie, głaskałam i podawałam butelkę. Kilka podejść i szło nam coraz lepiej. Kolejny ciężkim etapem jest karmienie przed snem. Codzienne rytuały i butelka. Protest pojawił się już przy pierwszej próbie podania butli. I znów było przytulanie, głaskanie, aż w końcu mały zaczął pić. Raz chciał, za chwilę nie, płacz i bunt. Starszy syn, gdy dostał mieszankę przesypiał całą noc. Niestety w tym przypadku mamy trudniej.
Kuba ma silną potrzebę ssania, przytulania się do mamy. Jedna pobudka w nocy nadal się pojawia i czasem dostaje jeszcze pierś. Jednak coraz częściej zastępujemy ją wodą lub mlekiem modyfikowanym, ponieważ każda próba karmienia piersią kończy się strasznym bólem. Tylko noc mamy jeszcze problemową, jednak myślę, że to kwestia czasu - jeszcze kilka dni i będzie już dobrze.
Tak więc drogie mamy, cierpliwość, delikatność i upór to klucz do sukcesu. Wcale nie musimy wyjeżdżać na kilka dni, by dziecko oduczyło się od karmienia piersi, bo i o takich metodach słyszałam ;-)
Powodzenia.