Maluchy w wieku od 3 do 6 lat mają aktywność fizyczną wpisaną w swoją naturę i najczęściej nie trzeba ich dodatkowo zachęcać do ruchu, wystarczy tylko umożliwić im spożytkowanie tej naturalnej energii. Jednak w dobie komputerów, Internetu, i telewizji, coraz trudniej jest wzbudzić u dzieci zainteresowanie aktywnością fizyczną. O ile łatwiej jest włączyć dziecku kolorowe bajki niż wyjść z nim na plac zabaw, rower czy hulajnogę.
Pamiętajmy jednak, że dzieci uczą się głównie przez naśladowanie nas, dorosłych. Dlatego na nic zda się zachęcanie do aktywnej zabawy i podsuwanie pomysłów, gdy sami nie lubimy aktywności fizycznej. Trudno bowiem oczekiwać, aby dziecko wychowane w domu, w którym wciąż widzi tatę z pilotem w ręce i mamę pochyloną nad laptopem samo zaczęło interesować się zajęciami wymagającymi większej aktywności. Dlatego właśnie warto samemu być aktywnym i pozwolić, by dziecko nam w tych zajęciach towarzyszyło. Wspólna, rodzinna wyprawa na basen, narty, kręgle czy na boisko do gry w piłkę to sposób na pokazanie, że ruch jest ważny, a jednocześnie na zacieśnienie relacji łączących całą rodzinę. Skorzysta na tym także nasze zdrowie, kondycja i figura.
Zanim zaszłam w ciążę byłam osobą bardzo aktywną - fitness, basen, rower. Po urodzeniu dziecka mam mało czasu na aktywność fizyczną, ale na każdym kroku staram się pokazać mojemu synowi, że ruch to znakomity sposób spędzania wolnego czasu. Ja nudzę się kiedy muszę siedzieć w miejscu, a mój mąż z kolei woli odpoczynek na kanapie, w ciszy i spokoju. I tu pojawia się trudność, jak połączyć dwa przeciwstawne bieguny i zachęcić Jasia do aktywności fizycznej. Moim rozwiązaniem było niehamowanie naturalnej ruchliwości Jasia. Syn odziedziczył po mnie nadruchowość i nie potrafi usiedzieć w miejscu. A ja pozwalam mu na to.
Oczywiście czasem trudno za nim nadążyć, jednak wiem, że to dla jego dobra. Kiedy idziemy na spacer, a on biegnie przede mną kilka metrów nie wołam za nim "nie biegaj, bo się spocisz" - tylko pozwalam mu na swobodę poruszania (oczywiście wcześniej ustalamy wszystkie zasady, że nie wolno mu się oddalać za daleko, ma się odwracać i patrzeć gdzie jest mama, nie wybiegamy na jezdnię itp.). Podobnie na placu zabaw - Jaś swobodnie może eksplorować wszystkie drabinki, ścianki, przejścia, huśtawki. Nawet jeśli gdzieś jest trochę za stromo dla niego, pozwalam mu spróbować swoich sił, asekurując go, jeśli mu się nie uda, mówię "musisz trochę poćwiczyć i na pewno któregoś dnia ci się uda".
Pozwalam Jasiowi spróbować każdej aktywności fizycznej - od basenu, przez rower, hulajnogę, na piłce nożnej kończąc. Ponieważ lubię jeździć na rowerze, naturalną koleją rzeczy stało się że Jaś dostał rower biegowy i bardzo szybko zaczął na nim jeździć, następnie równie szybko ogarnął jeżdżenie na dwóch kółkach. Teraz wspólne wycieczki to dla niego duża frajda.
Zachęcając Jasia do aktywności fizycznej kieruję się jedną ważną zasadą - nie zmuszam go do aktywności fizycznej! Jeśli nie ma ochoty na rower, hulajnogę czy plac zabaw, nie ma problemu. On też może być zmęczony albo mieć gorszy dzień. Nigdy też nie planuje na siłę aktywnego dnia, bo wiem, że każdy musi mieć czas na regenerację. Najważniejsze to znaleźć złoty środek. Aby wyrobić zdrowe nawyki na przyszłość aktywność fizyczna powinna być kojarzona przez dziecko z czymś przyjemnym, zadbajmy zatem o wesołą i przyjazną atmosferę. Nie zawsze trzeba być również najlepszym – sport może nauczyć przegrywać zarówno dzieci jak i rodziców.
Staram się podążać za zainteresowaniami Jasia. Nie zmuszam go do jazdy na rowerze, hulajnodze czy do tańca. W końcu sport ma być dla niego przyjemnością a nie przykrym obowiązkiem. Owszem podsuwam mu propozycje różnych aktywnych zabaw, ale jeśli ma ochotę na coś innego, robimy to, co chce. Pozwalam mu podejmować samodzielne próby wykonania czynności, zamiast już po pierwszym jego niepowodzeniu wtrącać: „popatrz jak to robi Franek, poproś go, może cię nauczy” albo „tata ci pokaże, jak to robić, bo widzę, że ci nie wychodzi”. Nie narzucam synowi swojej pomocy. Zawsze chwalę go zarówno za sukcesy, jak i za wytrwałość w dążeniu do celu.
Nie chcę zrobić z Jasia sportowca na siłę (choć dziadek wymarzył sobie, że Jaś będzie grał w siatkówkę), ale chcę mu pokazać, że aktywne spędzanie wolnego czasu daje więcej satysfakcji i radości niż siedzenie przed tabletem i oglądanie bajek.