Macierzyństwo jest ze wszech miar trudnym aspektem życia. Oczywiście pięknym, pełnym wzruszeń, radości, miłości, szczęścia i pięknych chwil, dla wielu jest sensem i celem życia. Mimo tego, nie jest pozbawione trudów, zmęczenia i całej takiej negatywnej otoczki. Często te negatywne odczucia potęguje lansowany przez media obraz rodzica zadowolonego, szczęśliwego i nieustannie uśmiechniętego. I tylko takiego. Trudno się nie frustrować, kiedy z każdej strony krzyczą, że masz być piękna, radosna, tryskająca energią, zadowolona i w pełni szczęśliwa.
Rzeczywistość Twoja wygląda jednak nieco inaczej? Albo zupełnie inaczej? Dziecko budzi się w nocy kilka razy, jeść chce, bawić się, domaga się noszenia na rękach, albo czegokolwiek innego, byle tylko nie spać. W ciągu dnia zaś nie podziela Twojej chęci odespania zarwanej nocy. Tryska energią, jak gdyby spało kamiennym snem przez calutką noc. Najchętniej przytuliłabyś głowę do poduszki i odpłynęła w objęciach Morfeusza, niestety… Poza dzieckiem, o które musisz zadbać, nakarmić, przebrać, dopilnować, masz na głowię dom, zakupy, obiad, bo przecież jeść trzeba, pranie, sprzątanie i inne. Krótkotrwale jesteś w stanie zacisnąć zęby i starasz się sprostać wymaganiom, jakie kodowana przekazami medialnymi sobie stawiasz. Z czasem widzisz, że zaciskanie zębów nie pomaga. Frustrujesz się, że Ci nie wychodzi. Bo przecież każdemu wychodzi. Każdej! Sąsiadce, koleżance, zadowolonym mamom z telewizji, tylko nie Tobie. Robisz sobie wyrzuty i czujesz się jeszcze gorzej.
To już całkiem prosta i dość krótka droga do depresji poporodowej. Jesteś podatna, bo ciążowo – poporodowe hormony wciąż jeszcze nad tobą panują i mają kontrolę nad twoimi reakcjami i percepcją świata.
Rozwiązanie wydaje się być banalne, w praktyce jednak często przysparza kobietom, młodym matkom wiele trudności. Zwłaszcza, kiedy zdążyły już mocno wsiąknąć w tryb „muszę być najlepsza”.
Kluczową jest przede wszystkim zmiana myślenia, nastawienia i podejścia. O tym macierzyńskim blasku bijącym z gazet, telewizji, reklam i bilbordów, należy jak najszybciej zapomnieć. Zapamiętać natomiast, że idealna mama, to taka, która umie odpowiednio podzielić swój czas. Która ma świadomość, że nie może się w macierzyństwie zatracić, oddać dziecku zupełnie złożyć w ofierze, w imię spełniania przedziwnych wymagań.
Początki zawsze są trudne. Organizm kobiety wykończony jest porodem i potrzebuje regeneracji. Dlatego, kiedy dziecko śpi, mama powinna brać z niego przykład. Odpoczywać, regenerować siły, dzielić obowiązki z partnerem. Dom nie musi błyszczeć, partner nie musi dostawać codziennie dwudaniowego obiadu z deserem i podwieczorkiem. Świat się nie zawali, gdy w domu nie będzie sterylnie, natomiast zawalić może się znacznie więcej, kiedy sfrustrowana i zniechęcona porażkami kobieta uzna, że się nie nadaje ani na matkę, ani na żonę, ani na gospodynię domową.
Wszystkie zmiany wymagają czasu. Z czasem dziecko przestanie być tak męczące i absorbujące, młoda matka nabierze sił i zregeneruje się po trudach porodu, nabierze wprawy w organizowaniu nowej rzeczywistości.
Na początku macierzyńskiej drogi trzeba odpuścić i na niektóre kwestie przymknąć oko. Szczęśliwe dziecko wszak, to szczęśliwa mama, która nie próbuje swoich sił w plebiscycie „perfekcyjnej pani domu” i która nie zapomina o sobie, bo wie, że jest dziecku, partnerowi i domowi potrzebna zdrowa, zadowolona i szczęśliwa.