Jednym z najczęściej zadawanym pytaniem świeżo upieczonej mamie jest – „Ile czasu rodziłaś”. Gdy odpowiadam, że niecałe 3 godziny licząc od pierwszego skurczu od większości kobiet słyszę, że też by tak chciały i mi zazdroszczą. Na to ja się śmieję, że ja bym nie chciała i chętnie się zamienię. A dlaczego? Dlaczego nie jestem zadowolona z szybkiego porodu? Bo jak to matka … najważniejsze jest dla mnie dziecko. A szybkie porody wcale nie są dobre dla noworodka.
Zarówno matka dziecka i samo dziecko są zmęczeni. Ważne jest kontrolowanie akcji serca maluszka czy oby nie następuje jego spowolnienie. Taki poród może zakończyć się zastosowaniem próżnociągu, kleszczy lub cesarskim cięciem.
Krótki poród wydawałby się być idealny. No może jedynym ryzykiem jest popękane krocze. Przecież raz dwa i już maluszek jest na świecie. To dlaczego jestem niezadowolona?
Pamiętam jak położna na szkole rodzenia tłumaczyła, że szybki poród to jak lot dziecka przez rynnę, że wypada poobijane. Przy kilkugodzinnym porodzie główka dziecka ma czas by się dostosować do kanału rodnego. Proces porodu przebiega płynnie. Przy szybkim porodzie dziecko nie ma czasu by się ułożyć, po prostu prze do przodu. Tak było i u mnie o 5.30 byłam badana na SORze i miałam 4 cm rozwarcia a o 6.10 na sali porodowej tuliłam synka do piersi. Druga faza porodu – 5 minut tak ma wpisane synek do książeczki zdrowia.
Jednym z najczęściej spotykanym urazem noworodka przy takim porodzie jest krwiak podokostnowy. Jest to po prostu krwiak na głowie, dokładnie w przestrzeni podokostnowej czaszki. Takiego krwiaka miał mój synek. Wyglądał jakbym mu położyła na główce duże kurze jajo.
Każdy nowy lekarz w szpitalu jak tylko widział główkę synka mówił – o widzę że miała pani szybki poród. Niech pani się nie martwi, wchłonie się.
Pediatra natomiast na pierwszej wizycie patronażowej na wszelki wypadek dała skierowanie do lekarza chirurga i neurologa oraz kazała pilnować krwiaka czy aby jest miękki, bo jak zaczyna twardnieć to może już tak główka zostać (tzw. zwapnienie krwiaka).
Wizyta u chirurga dotycząca krwiaka była tylko jedna i usłyszeliśmy, że nie ma się czym martwić (sama widziałam, że krwiak się zmniejsza), a u neurologa wizyty były dwie, ponieważ dostaliśmy skierowanie na usg główki, na którym na szczęście wszystko było dobrze.
Synek miał krwiaka około miesiąca, a jak już zaczął się zmniejszać to w ciągu tygodnia wchłonął się całkowicie. Ma co prawda lekko wypukłą główkę w miejscu gdzie był krwiak ale jest to bardzo delikatne i kto nie wie że tam był krwiak ten tego nie wypatrzy.
Drogie mamy, życzę waszym dzieciaczkom dobrych porodów bez krwiaków i innych urazów.