Z początku karmienie ogranicza się do podania dziecku piersi lub butelki z mlekiem. Po 4 miesiącu zaczynamy powoli wprowadzać delikatnego bananka lub jabłuszko starte na papkę i pojawia się Pani łyżeczką. Gdy dziecko nauczy się, że Pani łyżeczka zawsze ma coś pysznego, chętnie otwiera buzie i języczkiem zgarnia dobrą papkę.
Z czasem nadchodzi moment, że maluszek sam chce potrzymać sobie butelkę i wtedy już wiemy, że nadchodzi czas, kiedy dziecko chce być coraz bardziej samodzielne.
Karmiliśmy malca butelką lub po prostu podawaliśmy pić. Dziecko zaobserwowało, żeby specyfik wyleciał, butelkę trzeba przechylić. Z czasem samo łapie za butelkę i próbuje się napić czy zjeść. Po wielu próbach w końcu zrozumie, jak przechylić i zacznie z butelki korzystać samo. My musimy dopilnować, by się szybko nie zniechęcało i czasem delikatnie pomoc, aż w pełni zacznie samo korzystać z butli.
Samodzielnym jedzeniem można też nazwać, jedzenie przez maluszka kawałka jabłuszka wsadzonego do raczki. Z początku jest przy tym wiele śmiechu i złości, gdy kawałeczek bananka zostanie rozgnieciony przez zaciśnięta pieść dziecka i maluszek stara się go zlizać z rączki. Ale wiele prób i wysiłku włożonego w takie jedzenie przynosi efekty, gdy dziecko widząc smakowity kąsek wyciąga po niego rączkę a potem delikatnie trzymając go w rączce, trafia do buzi i ze smakiem zjada:)
Jednak my nadal jesteśmy potrzebne do małych czynności, jak podanie do rączki dziecku butelki, podanie tego pysznego kawałka jabłuszka lub innego smakołyku...
Nadal podchodzimy do dziecka z miseczką i Panią łyżeczka, by podać obiadek lub kaszkę...
Wtedy maluch znów bacznie obserwuje czynności jakie wykonujemy... i nadchodzi chwila, gdy dziecko chce nam pomoc.
My zaczęliśmy tak, że z początku ja karmiłam syna, a on w między czasie miał drugą łyżeczkę do zabawy. I na zmianę w buzi lądowała moja łyżeczka z jedzonkiem, i jego do "pogryzienia jej sobie".. i tak w kółko moja-jego, moja-jego.
Aż syn zaczął wkładać swoja łyżeczkę do miseczki.... i wsadzać do buzi. Często łyżeczka mu wypadała z raczki lub nie trafiał do buzi. Ale się denerwował wtedy. Często jednak nic nie nabierał i złościł się gdy moja łyżeczka trafiała do buzi z pyszną kaszka a jego była pusta. Należy pamiętać, że dziecko się dopiero uczy i jeśli znów łyżeczka z kaszka trafiła na dywan. Nie możemy się za to złościć na malca, nawet jeśli przed chwilą dywan był prany.
Gdy zauważyłam, że podczas karmienia Aaronek coraz częściej trafiał do buzi łyżeczką, chociaż zamoczoną w kaszce, lub kartofelkach, zaczął się rytuał szykowania stanowiska do jedzenia. Mały miał zakładany śliniaczek, trafiał do krzesełka do karmienia gdzie do raczki dostawał łyżeczkę, a przed nim kładłam miseczkę z nie wielką ilością pokarmu. Na początku mały z miseczki zgarniał wszystko obok miseczki i na kolanka i na podłogę.. Siadałam za nim, łapałam jego rączkę w której trzymał łyżeczkę i pomagałam mu nią operować. Pomagałam mu nabrać pokarm na Panią łyżeczkę, i delikatnie obracałam rączkę wędrując do jego buzi.. Tak jakbym to ja jadła. Mały nauczył się techniki nabierania pokarmu i trafiania do buzi łyżeczką, tak by w miarę jak najmniej nią poruszyć. Na wypadek jakby miało coś spaść.
Dziś mały ma 17 miesięcy i jak widzi, że ugotowałam obiadek i już go nakładam na talerze, pokazuje tacie, że ma go wsadzić do krzesełka, założyć śliniaczek, i dzielnie czeka aż podejdę z talerzem,. Tak z talerzem, bo syn nie chce jeść obiadu w miseczce jeśli i mama i tata, jedzą na talerzach. Podaje mu talerz z łyżką lub małą łyżeczka, i mały je sam. Nabiera na łyżkę obiadek i wsadza go do buzi. Często do tego głaszcze się po brzuszku, pokazując jak mu smakuje. Pękam wtedy z dumy, widząc jak mój mały dzielny zuch je sam, i jeszcze chwili kucharkę.
Czasem się zdarzy, że coś go rozproszy i mały nie trafi zawartością łyżeczki do buzi tylko gdziekolwiek indziej. Ale pamiętajmy NIC się nie stało. Po prostu pokazujemy, że chyba nie trafił do buzi i musi nabrać jeszcze raz. Póki co wiem, że Aaronek jest jeszcze mały i że dopiero opanował technikę samodzielnego jedzenia, dlatego nie unoszę się aż za bardzo dumą i nie podaje np. rzadkiej zupy. tylko troszkę gęstsza. Nie mogę go teraz na starcie demotywować lejąca się zupą, z której nic nie trafi do buzi, bo się wyleje zanim Pani łyżeczka trafi do buzi.
Jestem bardzo dumna z synka.
Życzę każdej mamie, by maluszek szybko zaczął jeść sam...i poczuły ten zachwyt jak ja.
Należy pamiętać, że nigdy nie zostawiamy malucha jedzącego samego. Czy pije z butelki czy ma kawałeczek pokarmu w rączce czy wiosłuje łyżeczka. zawsze należy mieć malca na oku!!!