Na samym początku ciąży zastanawiałam się czy chodzić prywatnie czy państwowo do ginekologa, ale wystarczyła jedna wizyta państwowa i wiedziałam jaki będzie mój wybór. Niestety na pierwszej wizycie nie została założona mi karta ciąży, a lekarz nie robił mi badania USG. To mnie zraziło do państwowej opieki lekarskiej, dlatego postanowiłam do końca ciąży chodzić do ginekologa prywatnie. Oczywiście zdawałam sobie sprawę, że są to koszta i to niemałe, ale dobro mojego dziecka i moje było dla mnie najważniejsze.
Każdy lekarz lub prywatna przychodnia ma swój cennik. Ceny są różne w zależności od miasta czy dzielnicy. Ja za zwykłą wizytę płaciłam każdorazowo 100 zł. Za badanie prenatalne 200 zł. Dodatkowo musiałam płacić za wszystkie badania typu krew, mocz itp.
Jednak nie żałuję swojej decyzji i wydanych pieniędzy. Mój lekarz na każdej wizycie robił mi USG, dzięki czemu miałam pewność, że z moim dzieckiem jest wszystko w porządku. Za każdym razem miałam bardzo szczegółowe badania. Mam pełno zdjęć maluszka, o których mogłabym tylko pomarzyć chodząc państwowo.
Miałam też pewność, że mój lekarz doradzi mi w każdej sprawie. Mogłam też do niego zadzwonić o każdej porze. Wiedziałam, że odpowie na wszystkie nurtujące mnie pytania, a w razie niepokoju podniesie mnie na duchu i doradzi jak mam postępować. Pan doktor w szpitalu interesował się mną, często przychodził i pytał czy coś mi nie potrzeba. Wiedziałam, że mogę liczyć również na jego pomoc przy porodzie i do tej pory jestem zadowolona z wyboru lekarza prywatnego.
Mamy, a czy wy chodziłyście lub chodzicie na wizytę prywatnie czy państwowo? Z której byłyście lub jesteście bardziej zadowolone? Podzielcie się swoją opinią.