Wydawać by się mogło, że temat stomii skierowany jest w dużej mierze do dorosłych tudzież starszych osób – osoby w tym wieku można zobaczyć na reklamach sprzętu stomijnego. Jednakże, okazuje się, że temat ten dotyczy nie tylko dorosłych lecz również dzieci. Oczywiście nie wszystkich dzieci lecz tych, które znajdują się w tzw. grupie ryzyka: wcześniaki i dzieci z niską masą urodzeniową. To właśnie dotyczy mojego syna.
Syn przyszedł na świat przedwcześnie, w związku z zatruciem ciążowym, z masą urodzeniową 1200. Trafił do inkubatora na prawie dwa miesiące a po drodze przeszedł operację związaną z wyłonieniem stomii. Przyczyną tego stanu była niewydolność smółkowa, która pojawiła się w pierwszych dobach życia. Pomimo karmienia dożylnego, zostało wprowadzone tzw. rozkarmianie troficzne przy pomocy mojego mleka. Porcje żywieniowe były zwiększane i zmniejszane, w zależności od pracy jelit, które nie chciały funkcjonować, tak jak u noworodków donoszonych. Proces rozkarmiania trwał ok.miesiąca. Zastrzeżeń względem perystaltyki nie było aczkolwiek, nadal oddawanie stolca przez syna było rzeczą niemożliwą.
Pomimo iż przeszliśmy na zwiększoną porcję mleka oraz próby karmienia z butelki, a syn niezwykle mocno się prężył, problem z kupą pozostał. Zamiast tego, pojawiły się zaparcia oraz problemy z oddychaniem, które okrutnie męczyły dziecko. Po miesiącu pojawiło się pytanie dotyczące niedojrzałości jelit, która często spotyka dzieci z niską wagą urodzeniową - ze szczególnym naciskiem na wcześniaki. W tym celu został wykonany roentgen. Lekarze, po przeanalizowaniu wyników, podjeli decyzję o wyłonieniu stomii.
Wyłonienie stomii miało na celu określenie przyczyny: czy ten stan związany jest z niedojrzałością maleństwa, które urodziło się zbyt wcześnie, czy może z chorobą Hirschprunga, która jest przyczyną częstych zaparć i niedrożności jelit.
Jest to zabieg chirurgiczny, mający na celu wykonanie połączenia jelita grubego, zwanego kolostomią, ze skórą, poprzez utworzenie ujścia na jej powierzchni. Trudno to sobie wyobrazić, dlatego lekarz prowadzący objaśnił nam to w najprostszy możliwy sposób: wytłumaczył, że, przez jakiś czas, syn będzie miał odbyt na brzuszku.
Nasze maleństwo ma stomię już 5ty miesiąc, także, wydaje się, że ten najgorszy etap jest już za nami. Najważniejsze dla nas okazało się wykluczenie choroby Hirschprunga na rzecz stwierdzenia jednie niedojrzałości jelit. Jednakże, początki nie należały do najprzyjemniejszych. Nie każdy szpital jest w stanie zapewnić opiekę pielęgniarki stomijnej (nie uogólniam, gdyż może są szpitale w których takie pielęgniarki szkolą rodziców) - my na taką nie trafiliśmy. Dlatego, niestety, borykaliśmy się z tym problemem przez te kilkanaście dni, które dzieliły nas od upragnionego powrotu do domu.
Pytania o to, czy sobie poradzimy i czy nasz syn będzie zdrowy, wielokrotnie pojawiały się w naszej głowie. Jednak, pomimo trudnych początków, daliśmy radę utrzymać stomię w należytej czystości bez odparzeń, zaczerwienień i pokrwawień, z czego jesteśmy dumni. Początki dla rodziców bywają niezwykle trudne, lecz trzeba sobie to wszystko poukładać. Należy pamiętać, że jest to czasowa sytuacja bo stomia nie jest wyłoniona na zawsze. W naszym przypadku, stomia będzie zamknięta na etapie 6-8 miesiąca. Jest to etap, w którym jelita będą już na tyle dojrzałe by rozpocząć nowy proces w życiu dziecka: oddawanie stolca przez odbyt.
W przypadku dzieci karmionych piersią, stolce są zdecydowanie bardziej luźne. Z kolei, w przypadku dzieci karmionych mlekiem modyfikowanym, mają bardziej zbitą konsystencję. Pod względem żywienia, należy przestrzegać w zasadzie tych samych zasad, które tyczą się dzieci donoszonych - odpowiednio do wieku maleństwa. W przypadku rozszerzania diety, ważne jest bardzo stopniowe wprowadzanie nowych posiłków i obserwacja dziecka.