Fizjoterapia w ciąży

Anoosk jak wydłużający? 

MamaRoza, tylko jeszcze trzeba trafić na taki żłobek, gdzie kadra jest super :)

Agata At mowie O tyn co mowia z Przedszkolanki I znajome dzieci. W tyn roku 5 Roczniakow znajomych poszlo do zlobka I kazde dziecko super. Wiec moje obserwacje tez to potwierdzaja in dluzej dziecko przywiazane do samej mamy tym Trudniej potem znosirozlake. Oczywiscie z kazdym dzieckien moze byc inaczej

Ewcia beda na pewno lepsze i gorsze dni ;( ale przyzwyczai sie w przedszkolu jest dużo dzieci to sie  z kimś zakumpluje;)

Na kwarantanne to jednak byliście wsyztscy ja zauwązyłam ze u nas mamy trefna godzine gdzie mała ma nerwa o 16,30 codziennie;( wiec zaraz kapanie butla i spać;) ale jak jestem sama to katorga;( jak jesteśmy razem to tak jak mówisz wymiana dużo daje raz jedno podejdzie raz drugie i sie wycisza ;)

a czy slyszalyscie o nowym przepisie wydluzajacym urlop rodzicielski?

Tak mi też koleżanka w pracy mówiła. Ona sobie rodzicielski skracała i resztę brał mąż, dziecko do żłobka czy początkowo  z nianią  i wracała. I mówiła, że łatwiej takie małe zostawić niż starsze bo nie jest takie płaczliwe, że je mama zostawia.

Skończyła się kwarantanna i znów marudzenie wróciło choć nie aż takie jak wcześniej. Chyba macie rację, chodziło może bardziej o to, że jesteśmy we dwóch z mężem dla dwójki dzieci i się wymieniamy. Choć przy tacie też często krzyczy, np popołudniami jak jesteśmy razem. Ale ogólnie jest spokojniej. Ja to znów tak pomyślałam, że sama jestem nerwowa, czasem mnie byle co wyprowadzi z równowagi i on to odczuwa, zaraz na przekór robi. Także częściej muszę robić wdech-wydech i łatwiej wtedy się dogadać.

Z tym przedszkolem domyślam się, że będzie ciężko na początku ale myślę, że syn polubi. Zaskoczył nas w ostatnich dniach. 

W niedzielę mieliśmy jechać do jego kuzynki na urodziny, cieszył się bardzo. Ale mąż powiedział, że będzie tam może jeszcze jedna ciocia i jej dwóch synów no i wszystko się odmieniło. Młody powiedział, że on nie pojedzie, zostaje w domu. W niedzielę masakra. Namówić go nie szło, kazał zamknąć sypialnię i go zostawić samego w domu (wcześniej mówił, że mamy jechać a on zostanie na dole z dziadkami, no ale dziadkowie też wyjeżdżali). No jednak w końcu po płaczu go namówiliśmy na wyjazd. Na miejscu dzieciaki prawie się zbierały do krów, więc on oczywiście też i już mu było wszystko jedno kto idzie, czy są kuzyni czy nie. Zaraz się z nimi skumał, potem w domu u nich tak szalał no i znowu ryk bo wracać trzeba. Ale mąż mu obiecał, że we wtorek zajadą znów.

No i syn ciągle pamiętał, że 2 dni i znowu tam pojedzie. Mąż miał jechać z teściem do miasta coś załątwić, więc mówił synowi, że go tam zostawi na parę godzin z kuzynami i ciocią, to on uradowany, że tak, tata ty jedź z dziadkiem załatwiać a ja zostanę. No mega. A ta kuzynka i kuzyn od niego 6 lat starsi :D Ale siedział z nimi i bardzo mu się podobało. Oni też zadowoleni bo się z nim normalnie można dogadać, wszystko rozumieją co mówi, więc się z nim bawią jakby w ich wieku był.

Także dziś podpytywałam o to przedszkole, opowiadałam jak to wygląda i się uśmiechał, mówił, że chciałby chodzić i się bawić z innymi dziećmi. No zobaczymy :)

nie powiedziałabym żeby rozniak się lepiej zniósł niż dwulatek ;) pewnie zależy od dziecka i tego w jaki sposób jest wychowywane.

mysle ze bardziej adaptacji potrzebuja mamy niz dzieci:D