Gdy poród zbliża się wielkimi krokami i nagle zdajemy sobie sprawę, że jest on nieunikniony wiele kobiet zaczyna zastanawiać się, jak on będzie wyglądał. Niektóre wyobrażają sobie cały jego przebieg, planując po kolei każdą fazę, tworząc tzw. plan porodu. Nastawione na swoje własne wyobrażenia czekają z niecierpliwością na ten wielki dzień. Czy jest to dobre? A co wtedy, gdy poród przybiera całkiem inaczej niż to zaplanowałyśmy?
Sama na sobie przekonałam się, że nie zawsze jest tak, jak byśmy tego chciały. Na kilka tygodni przed porodem zaczęłam planować jego przebieg. Spisywałam na kartce jak chciałbym, żeby wyglądał. Na co się zgadzam, a na co nie. Jednak jak to się mówi " Człowiek planuje, a Pan Bóg krzyżuje".
Dużo czytałam na temat porodów, zarówno artykułów naukowych, jak i fora internetowe z opisami przebiegu porodu różnych kobiet. W ten oto sposób narodził się główny punkt mojego planu, a mianowicie chcę rodzić naturalnie. Nie ma przecież nic piękniejszego niż moment kiedy kładą Ci takiego małego bąbla na klatce piersiowej, a on instynktownie szuka piersi, aby móc się przytulić. Po drugie przy porodzie będzie towarzyszył mi mąż. Nic tak nie zbliża małżeństwa, jak wspólne przeżywanie narodzin dziecka. No i po trzecie chciałabym rodzić w wannie - podobno to świetny sposób na poród. Łagodzi ból, odpręża, a maluszek rodzi się w naturalnym środowisku.
Niestety żadnych z tych punktów nie udało mi się wcielić w życie. Na dobry początek moja królewna wcale nie spieszyła się na świat. Choć USG wskazywało wagę dobrze ponad 4 kg i próbowałam ją "wygonić" z brzuszka już jakieś 2 tygodnie przed terminem. Moje starania na nic się zdały - mała urodziła się tydzień po terminie.
Początek porodu zwiastowało odejście wód płodowych - czyste! O jaka byłam szczęśliwa. W skowronkach pojechałam na porodówkę. Tam niestety okazało się, że moja kruszynka jest zbyt wysoko ułożona, a jej wielkość uniemożliwia zejście w kanał rodny. I decyzja, że jak za parę godzin nic się nie ruszy to zostanie wykonane cesarskie cięcie. Uwierzcie robiłam wszystko, aby wcielić mój plan w życie niestety moje starania były na nic. Nie pomogły piłki, masaż szyjki. Skurcze były coraz silniejsze, a mała jak wysoko była, tak została. I tak oto zostało wykonane cesarskie cięcie.
Niestety przez to, że tak strasznie nastawiłam się na poród naturalny, byłam załamana, że do niego nie doszło. Płakałam mówiąc - co ze mnie za kobieta, co nie potrafi urodzić dziecka. Byłam zła na siebie, lekarzy i cały świat. Dziś, z perspektywy czasu sądzę, że popadłam w lekką depresję.
Przez te wszystkie wyobrażenia zapomniałam o tym, co najważniejsze, czyli że mam śliczną i zdrową córeczkę. Dziś już rozumiem, że nieważne jak wyglądał poród. Najważniejsze jest, aby nasze dzieciątko urodziło się zdrowe i nie namęczyło się podczas " tej podróży" więcej niż musi.
Dlatego drogie przyszłe mamy nie warto zbyt mocno nastawiać się i wyobrażać sobie porodu, bo nie zawsze jest tak jak tego chcemy. Najważniejsze, by dzieciątko było zdrowe. A czy urodzimy naturalnie czy przez cc czy poród będzie bolesny i długi, czy łagodny i krótki z czasem i tak nie ma to znaczenia. Bo dzień, w którym na świat przychodzi nasze dzieciątko jest najpiękniejszym dniem w naszym życiu, a o bólu i stresie szybko się zapomina.
Drogie mamy, a jak przebiegł Wasz poród? Podzielcie się swoimi doświadczeniami.