W sezonie zimowym, kiedy nie ma dostępu do świeżych warzyw, doskonałym sposobem na dostarczenie bomby witamin są kiełki. Są smaczne, bardzo zdrowe i tanie. Dzieci mogą jeść je już od 10. miesiąca życia.
Kiełki są świeże, nie są poddawane działaniu temperatury, dzięki czemu nie tracą swoich cennych składników, są łatwo przyswajalne, niskokaloryczne, łatwe i tanie w uprawie oraz oczywiście hodowane w bezpiecznych warunkach. Jest wiele różnych gatunków, które mają różne smaki. Ich uprawa w domu nie zajmuje wiele czasu, a dzieciakom dostarcza frajdy, oglądając jak z dnia na dzień się zmieniają.
Poza tym kiełki są bardziej wartościowe niż ich dorosła postać. Dostarczają dużo witaminy C, witaminy K, witaminy E, luteiny, beta-karotenu, żelaza, cynku, nienasyconych kwasów tłuszczowych, białka. Kiełki soczewicy zawierają także kwas foliowy potrzebny kobietom w ciąży. Kiełki mają działanie bakteriobójcze (np. soczewicy), działanie przeciwwirusowe (np. rzeżuchy) oraz działanie przeciwzapalne (np. rzodkiewki).
Można zakupić specjalną kiełkownicę, ale mnie bardziej podoba się sposób z wykorzystywaniem słoików :)
Najpierw trzeba zacząć od zakupu nasion do kiełkowania. Poszukujemy słoika, nawet taki zwykły po majonezie może być, wyparzamy go i następnie dowolną ilość nasionek zamaczamy na noc w słoiku. Wody powinno być dosyć dużo, ponieważ nasionka szybko ją wypiją. Następnego dnia wylewamy wodę z nocy i przepłukujemy je chłodną świeżą wodą i zamykamy go mocując gazę gumką recepturką zamiast nakrętki. Następnie należy słoik ustawić pod lekkim kątem i do góry dnem, może być w jakiejś miseczce, tak by nadmiar wody wypłyną ze słoiczka, by nasionka nam nie spleśniały. Codziennie należy przepłukiwać nasionka wodą, gdzieś około 4 razy na dzień, pamiętając by wyleciały resztki wody ze słoiczka. Po kilku dniach, w zależności od rodzaju, kiełki się pojawią.
Kiełki są doskonałym dodatkiem do zup, koktajli, kanapek czy sałatek. Po osuszeniu można przechowywać je kilka dni w lodówce.