Karmienie piersią a nakładki/kapturki

Jeszcze z dzieckiem malutkim to mogę zrozumieć, że przez ten pierwszy miesiąc trochę strach jednak. Moja siostra przez miesiąc nie puszczała córki do przedszkola jak się urodziło drugie dziecko, a teraz i tak wszyscy chorzy na covid łącznie z bobasem

Spotyka się wiele ludzi i nawet nie jesteśmy w stanie powiedzieć kto co roznosi 

Rozanett masz rację, skoro chodzą wszędzie to co za różnica. Tak samo mogą się zarazić jedni i drudzy. Myślałam, że tylko na początku pandemii tak dziwnie było. Ale niedawno też mi jedna pani mówiła, że jej córka, która piętro wyżej mieszka (w jednym domu, nawet nie bloku) tak panikuje. Urodziła wyczekiwane długo dziecko i nie mogli do nich iść, jak ich chciała zaprosić to dzwoniła do nich czy aby na pewno są zdrowi by mogli przyjść do dziecka.

Niektórzy są nadwrażliwi na tym punkcie. Mam znajomych, którzy przez rok nie odwiedzali swoich rodziców i dopiero jak wszyscy 2 dawkami się zaszczepili to się spotkali. Moim zdaniem to głupota, przecież do pracy chodzą, na zakupy też więc i tak każdy jest narażony w jakimś stopniu 

Trochę przesada przecież jak nie mają objawów to mogą wejść 

mazia, faktycznie to bardzo smutne.. ale chyba też traktowanie covidu za poważnie.. żeby nie spotkać się, nie wejść na kawę.. w tym sensie.. mnie do dziwi

U nas tak naprawdę córka miała tylko roczek potem jak ma urodziny to jest kumulacja covid i każdy boi się spotkań ,więc tylko teściowie przychodzą . Chrzęstny prezent daje na dworze by nawet nie wchodzić na górę bo się boją . Trochę przez to tak smutno,że nie można jednak w większym gronie zrobić urodzin. Mały ma w czerwcu,więc już będzie raczej spokój jeśli chodzi o covid to będzie można ludzi zaprosić i przyjdą chyba 

Takie sale zabaw to super pomysł, jak już się zaczyna zapraszać właśnie znajomych ze szkoły czy przedszkola :)