Rodzice (139 Wątki)
Powrót mamy do pracy
Data utworzenia : 2020-10-15 11:08 | Ostatni komentarz 2022-04-11 15:40
Witajcie. Za miesiąc kończy mi się urlop i wracam do pracy. Mam w związku z tym mnóstwo obaw, co do rozstania z maluszkiem i tego jak pogodzę pracę, obowiazki domowe, nieprzespane noce i opiekę nad 15 miesięcznym synkiem. Jak to u Was wyglądało? Szybko udało się Wam przywyknąć do nowej rzeczywistości? Na co warto się przygotować?
2020-10-16 15:50
Macie rację dziewczyny, chyba już lepiej pojechać do pracy i spokojnie zrobić swoje. Nawet poświęcić trochę czasu po lekcjach i przygotować się na kolejny dzień, a do domu przychodzić na luzie, by móc zająć się dzieciaczkiem. No ale co będzie to będzie. Na pewno trochę czasu zajmie nam przyzwyczajenie się do nowej sytuacji, ale jestem dobrej mysli, w końcu nie ja jedyna :)
2020-10-16 15:06
Też uważam,że normalny tryb pracy będzie lepszym rozwiązaniem dla Ciebie.Wiadomo,że jak trzeba będzie zdalnie to trudno, będziesz musiała sobie jakoś poradzić.Ja na okrągło modlę się, aby córka jak najdłużej mogła normalnie chodzić do szkoły.
2020-10-16 12:23
Magdalena, to, że dziecko zostaje z babcią to super sprawa. Będzie w znanym środowisku ze znaną osobą. Nawet momentu Twojego wyjścia może nie zauważyć. To co innego niż oddawanie takiego dziecka pod bramą żłobka, jak jest teraz. I Ty wiedząc z kim jest będziesz spokojniejsza. Gdybym miała taką sytuację to też na pewno bym wróciła do pracy. I jak sama wiesz nauczyciele wiele godzin w pracy nie spędzają. Tylko wiem, właśnie że w domu musisz posiedzieć i powiem Ci, że to może być problem. Mój mąż zaczął studiować. Teraz są zdalne studia i jest tragedia. Bo do tej pory my przy synku komputera włączyć nie możemy. On się zamyka, ale jak synek wie że jest to krzyczy i ile ja muszę się nastarać podwójnie, aby nie przeszkadzał. Także zdalne nauczanie w Twoim wypadku wydaje mi się gorszym rozwiązaniem niż jak będziesz w szkole.
2020-10-16 12:13
Wróciłam do pracy, gdy moja córka miała 14 miesięcy. Po 2 miesiącach zmieniłam prace na inną głównie ze względu na to, że w poprzedniej trzeba było pracowac w nadgodzinach, często zabierać pracę do domu a przy dziecku tak jak pisze Magdalena P90 nie da się skupić aby nie popełnić żadnego błędu. W nowej pracy nadgodziny zdarzają się sporadycznie, więc wizji siedzenia dłużej niż 8 godzin nie ma.
Jak dziecko zostanie z babcia to na pewno jest o wiele łatwiej niż jakby poszło do żłobka bo to nowy stres nie tylko dla Ciebie ale także dla dziecka, więc jeden problem można powiedzieć, że masz z głowy a reszta się z czasem poukłada i wypracuje się nowy rytm dnia.
2020-10-16 11:44
ewe123 wszystko to co napisałaś jest mega ważne. Bardzo Cię podziwiam, że tak to wszystko ogarnęłaś. Cały wpis dodał mi motywację i zmienił postrzeganie na żłobki. Po prostu trzeba trafić na dobrą placówkę. Ja do tej pory bardziej skupiałam się na tych incydentalnych sytuacjach z mediów, gdzie dziecko było źle traktowane, zmuszane do jedzenia, bite, wyzywane. To mi się w głowie nie mieściło, jak tak można. Ale oczywiście większość żłobków działa bez zarzutu, a takie perełki o której Ty piszesz to już w ogóle szał :) Ja mam na szczęście babcię, z którą mały przebywa na co dzień. Bardzo się z tego cieszę, bo to z pewnością ułatwi mi powrót do pracy. Rozstania nie będą tak bolesne.
Przywiązanie do dzieciaczka jest u mnie tak silne, że nawet jak wychodzę do sklepu, to albo wybieram moment, kiedy on śpi, a ktoś może czuwać, albo cały czas myślami jestem przy nim. Chyba najtrudniejsze będzie przestawienie swoich myśli i koncentracji tylko na pracę w danym momencie. A w domu to myślę, że dobra organizacja o której wspomniałaś będzie kluczem. Muszę to sobie wszystko poukładać w głowie i przede wszystkim nastawić się POZYTYWNIE, zamiast żyć w lęku.
2020-10-16 10:52
I teraz po urodzeniu drugiego dziecka, też oczywiście planuje wrócic do pracy, choć być może zostawię sobie furtkę na 2-3 mce wychowawczego po zakończeniu macierzyńskiego. Myślę, że teraz juz będzie łatwiej i organizacyjnie i psychicznie. A żłobek to poważnie nic strasznego :) strach jest w naszych głowach, ale to jak dziecko w dobrej placówce potrafi się szybko i świetnie rozwijać na każdej płaszczyźnie jest bezcenne. Nie wszystko jesteśmy w stanie zapewnić dziecku w domu, w domowym środowisku. Obecnie te placówki są tak fantastycznie wyposażone, kadra przeszkolona, a zajęcia tak różnorodne, że czasem w trudno to sobie wyobrazić dopoki się tego nie zobaczy :) w żłobku do którego pojdzie synek (tak tak, mamy juz wybrany :) ) są nawet sale imitujące las i góry z jeziorami, sala imitująca kosmos i inne cuda na kiju. Warto pamietać, że tak małe dziecko nie czuje strachu poki sami mu go nie uświadomimy, jesli boimy się żłobka i rozstania z dzieckiem, ono to czuje i reaguje tak samo jak my. Więc warto mieć pozytywne nastawienia, bo czasy są takie, że zmiany są jedyną pewną rzeczą i niestety sama rutyna nie zbuduje w naszych dzieciach otwartości na świat
2020-10-16 10:42
Wróciłam do pracy gdy syn miał 14 mcy. Przez cały macierzyński nie miałam pomocy babć etc. wieć to już było dobre przygotowanie... Syn poszedł do żłobka, ja wróciłam na pełny etat. Było ciężko, zwłaszcza, że nocami się budził, potrafił nie spać po dwie trzy godz. i żądał zabawy... Mąż pracował często na nocki, więc bywało, że przez nocne zabawy sama spałam po 2-3 godz. i szłam do pracy. Ogarniałam dom, a nawet zajęcia na basenie dla syna. Powiem tak... to był hardcorowy czas, przez trzy lata nie wiedziałam co to znaczy przespać ciągiem choćby 6 godzin i zjeść na siedząco. Ale jestem dumna, bo syn wyrósł na fajne zaradne i samodzielne dziecko, a i ja i mąż daliśmy rade rozwijać się zawodowo i radziliśmy sobie zupełnie sami. Z perspektywy czasu, to co może pomoc to przede wszystkim już od małego organizowanie dziecku dnia zgodnie z trybem tzw żłobkowym - konkretny czas posiłków, drzemek, spacerów. To bardzo pomaga gdy wracamy do pracy a dziecko ma określony plan dnia, regularny, lepiej śpi w nocy i lepiej funkcjonuje, i my same tez :) Dwa, to gotowanie w weekendy - gotowałam na cały tydzien tzw. bazy, mroziłam i w tyg. przygotowanie obiadu codziennie zajmowało mi do pół godz. nie dłużej na zasadzie coś z zamrażalnika plus tylko coś dogotować. Podobnie z zakupami, zaplanowane, raz w tyg. bez biegania do sklepu codziennie, bo przy 8-9 godz pracy zawodowej, małym dziecku i domu do ogarnięcia, zwyczajnie czasowo nie było mnie juz na to stać. Inna kwestia to przejście przez okres naintesywniejszego chorowania syna, gdy poszedł do żłobka, książke by mozna o tym napisać...
2020-10-16 09:55
Magdalena,twoja sytuacja w mojej ocenie jest naprawdę dobra.Babcia zajmie się wnuczkiem więc podejrzewam,że mały prawie nie odczuje różnicy.Moze pierwszych kilka dni...Tak jak napisałaś, godzin pracy w szkole nie jest jakoś dużo.Na pewno będzie dobrze :)