Prowadzenie samochodu w ciąży

Femka duże przytulaski dla Ciebie, to bardzo smutne przeżycia  :( ale tak jak mówisz, najważniejsze że Tobie i Twoim bliskim nic się nie stało  

Ja po dachowaniu gdzie samochód wylądował w rowie przy predkosci 120km/h był do kasacji - siedziałam na miejscu pasażera pojechałam do koleżanki umyć się i wyjąć kawałki szkła z nogi po czym tego samego dnia wsiadłam za kierownicę. Tato tylko dziwił się dlaczego jestem rozkojarzona ( o wypadku powiedziałam 2 tyg później żeby nikogo nie stresowac). 

Po drugim wypadku gdzie koleś we mnie wjechał bo spieszył się i wiedział,  że w któryś samochód wjedzie.. w mój lub ten który jechał przede mną..  wtedy jechałam z mamą i babcią.. jednak po naprawie jeździłam 

Teraz boje się jeździć innymi samochodami poza swoim i boje się szybko jeździć, głównie siedząc na miejscu pasażera.. jeszcze kiedy byłam u kuzynki w szpitalu po wypadku gdzie leżała w spiaczce.. dziękowałam Bogu , że z moich wypadków wszyscy wyszli bez większych obrażeń..

Bez samochodu jak bez ręki i ciężko byłoby gdybym nie kierowała 

Patrycja w ogóle nie rozumiem podejścia pzu i policji! Skandaliczne  :((((( 

Ja chyba bardziej podeszłam do tego ,że jeździć muszę ,bo bez auta ciężko. Ogólnie mam tylko strach jak jestem pasażerem i jak widzę te skakania z pasa na pas na autostradach. 

Jedynie ta niesprawiedliwość mnie wkurzyła ,jak mnie pzu potraktowało. Lekarz od nich uznał ,że te skręcenie kręgosłupa to przejdzie ,a problemy z górnym odcinkiem kręgosłupa mam do dnia dzisiejszego ,a minęło 9 lat.

I tekst policji "nie zakładajcie mu sprawy ,bo on i tak odczuje ,bo z żoną mają małe zarobki. A ta żona taka fajna" . Serio ? A zdrowie mojej rodziny? Już pomijam straty materialne ,których nie odzyskam do dnia dzisiejszego i trauma. Tak jak mówiłam ...dziękuję Bogu ,że moja córka spała i nie odniosła obrażeń. To jest dla mnie szczęście w nieszczęściu :) 

Dziękuję dziewczyny za miłe słowa :* 

Myślę, że gdyby "od razu" nie wsiadła do auta to potem byłoby tylko gorzej. 

Głupie porównanie do mojej jazdy konnej, gdy tylko spadłam pierwszy raz to jak tylko instruktor sprawdził że nic mi nie ma to kazał mi wejść na konia i to tego samego co z niego spadłam. I od razu mocny trening, nie tylko żeby posiedzieć ale nawet skoki byly. Powiedział że jak teraz się przełamie to nie będzie traumy która potem każdy koń wyczuje. I może to działa tak samo z autem? 

Ja nie wiem czy bym nie miała traumy wsiąść za kółko po takich wydarzeniach, także szacun Patrycja, że masz zdrowe podejście do tego:P

to straszne, ja chyba bym się bała później jeździć 

Patrycja wirtualny przytulasek dla Ciebie! To również musiało być dla Ciebie mega trudne przeżycie  :((( 

Ale najważniejsze, że nic się Wam nie stało! A tamtego kierowcę to yhhhhh, obciążyć kara i dać jakieś roboty społeczne chyba, to może by zrozumiał do czego mógł doprowadzić...