Jak przetrwać ostatnie tygodnie przed porodem :O

Ja musiałam rozprostowac kości tak zwanie :) 

Częste sikanie chyba każdej daje w kość. Mimo, że wstawałam nawet do 4 razy w nocy, zawsze potem nie miałam problemów z ponownym zaśnięciem. 

A ja pod koniec miałam bezswnne noce czszto budziłam się na siku i prY okazji pospacerować :) 

Im bliżej do porodu tym niestety jest trudniej. Ja piłam dużo wody niegazowanej, w ciągu dnia lub wieczorami moczyłam nogi w misce. Odpoczywałam na róznych stronach by mi nie drętwiały nogi, spałam z wyżej uniesionymi nogami.

Ja też ciąży nie miałam lekkiej bo dolegliwości dawały w kość wymiotowalam przez całą ciążę i w szpitalu ladowalam parę razy a na koniec w dniu terminy też w szpitalu 

Ja też wspominam ostatni miesiąc bardzo ciężko. Kręgosłup dawał się we znaki, ale chyba bardziej bolały mnie pachwiny. Bylam bardzo ciężka i czułam się fizycznie bardzo źle, mimo, że przez pierwsze miesiące czulam się bardzo dobrze. Dodatkowo psychicznie końcówka tez mi dała w kość, bo ciężko było mi patrzeć w lustro na tego wieloryba. Dużo odpoczywałam, na sam koniec już wrzuciłam sobie na luz i chyba to mnie uratowało. 

Ja w pierwszej ciąży czułam ale lapalo mnie na kręgosłup batdziej w sumie brzuch się napinal i czułam po prostu uczucie ciągnięcia w dół i napięcie skóry było takie duże nie wiem jak to opisać mi pomagało kucanie jak byłam gdzieś żeby mi ten brzuch nie ciągnął ale nie bolały jedynie takie napięcie jakby czułam 

A co do obkurczajacej się macicy czułam to ale lekko to nie było dla mnie bolesne. Tylko takie przestawianie się czulam i brzuch się trochę ruszał. 

Mi jak brzuch twardnieje to muszę się położyć bo czuję takie ciągnięcie skóry nie do wytrzymania. 

Obkurczanie macicy bolało przez dwa dni, ale nie aż tak mocno. Bardziej po pierwszym porodzie gdzie miałam naciskany brzuch to wtedy tak mnie bolało jakby mnie okładali po brzuchu