Ciąża i poród (556 Wątki)
własny prowiant do szpitala?
Data utworzenia : 2020-12-10 11:54 | Ostatni komentarz 2021-07-26 14:14
powoli myślę o pakowaniu torby do szpitala, a że niestety czasy takie a nie inne, to do ostatniej chwili nie mam pewności gdzie będę rodzić, bo w każdej chwili moze się okazać ze ten czy tamten szpital zamykają, gdzies nie będą mieli miejsc, gdzieś tylko covidowe itd... a że też nie ma juz nigdzie odwiedzin to zastanawia mnie kwestia spakowania jakiegoś własnego jedzienia... Tego szpitalnego nie wspominam najlepiej... w zasadzie niewiele z tego co podawali dało się zjeść, ale te kilka lat temu codziennie mąż przywoził mi obiad, owoce, jogurty etc. A teraz juz takiej mozliwości nie będzie... Macie jakieś pomysły co mozna spakować do jedzenia zeby się nie popsuło, nie musiało leżeć w lodówce? bo nawet nie wiem czy takowa będzie do dyspozycji. A też nigdy nie wiadomo ile czasu się w szpitalu spędzi ...
2020-12-11 21:59
U mnie jedzenie było pyszczne. Za kazdym razem nie moglam sie doczekac co nowego dzis bedzie
2020-12-11 19:13
Ewe myślę, że to dobry pomysł zabrać jakieś danie instant np, teraz jest mnóstwo owsiane instant, zup, dań głównych. 1-2 dni na takim jedzeniu można wytrzymać :)
2020-12-11 14:33
Ja tam na jedzenie nie mogłam narzekać. W sumie spędziałam w szpitalu 4 dni, w tym jeden dzień na sali ogólnej (tam jedzenie mniej i gorsze) a 3 dni na poporodowej (tam jedzenie lepsze). Zresztą mało uwagi zwracałam na jedzenie a bardziej na opiekę nad dzieckiem.
U nas w szpitalu na szczeście jest możliwość przynoszenia rzeczy i pielęgniarki podają.
Może można zabrać jakieś owoce typu jabłka bo długo przetrwają czy banany albo np do zalania wrzątkiem coś typu kaszka jak dla dzieci lub jakiś kisiel itp.
2020-12-11 13:25
Ewe ale tu nie chodziło o to żeby mówili Ci jakie jest menu tylko o to czy można przekazać paczkę. To, że w danym szpitalu była ciulowa lodówka nie znaczy też że w każdym tak jest.
Możesz zabrać do chleba jakieś małe konserwy czy pasztety one przed otwarciem nie muszą być w lodówce a po otwarciu są takie małe że może zjesz na raz. Do tego pomidor czy ogórek. Widziałam też takie małe masełka na raz. Gotowe musli w kubku też do zalania tylko woda no nie wiem chyba nic innego nie przychodzi mi do głowy ;)
2020-12-11 13:10
Ewe jeśli lubisz kuskus to jak najbardziej dobry pomysł. Jest niewiele produktów które nie muszą stać w lodówce.. Ciężki orzech do zgryzienia.
2020-12-11 12:46
dzwoniąc do szpitala raczej nie doradzą mi co zabrać do jedzenia, ani nie przedstawią menu na najbliższe dwa mce ;) a tak jak napisałam - raczej nie będzie mozliwości żeby ktoś mi coś dowiózł. Srednio widze branie ze sobą do porodu produktów wymagających włozenia do lodówki, bo zamiast iść na porodówkę musiałabym rozpakowywać torbę i latać za lodówką, to jest dobra opcja na "po porodzie" a z tym się nigdy nie przewidzi ile to będzie trwało etc, wiec jogurtu który poza lodówką był np. 8 godzin juz bym tam nie wsadziła i go nie jadła. Ale rzecz gustu oczywiście
2020-12-11 12:35
Kto pyta nie bładzi. Jak zadzwonimy dowiemy się będziemy wiedzieli na czym stoimy
2020-12-11 11:49 | Post edytowany:2020-12-11 12:41
w szpitalu w którym rodziłam 6 lat temu wyzywienie było takie, że po porodzie na kolacje dostałam sledzia z beczki i dwie kromku suchego chleba... na sniadanie kiełbasa z wody i znow chleb suchy, czasem na obiad dało się zjeść zupę o ile nie była tragicznie przesolona. Zadnych owoców, jogurtów, warzyw nie dawali. Lodówka owszem była, jedna na cały oddział, ale nie chłodziła, więc wszystko się tam psuło. Z tym że codziennie w godzinach odwiedzin mąż dostarczał jedzonko świeże. Teraz szpital przekształcony na covidowy, wiec nie ma tu szans na poród. Najbliższy prawie 40 km w jedną stronę, więc też wątpię, żeby mąż dał rade codziennie gnać 80km zeby przekazać coś do jedzenia, zwlaszcza ze pracuje, a pod jego opieką zostanie starszy synek i jakos też będą musieli sobie radzić. Dlatego próbuje się przygotować na każdą ewentualność typu brak lodówki, o sklepiku raczej obecnie nie ma mowy w szpitalu, plus brak mozliwości dowożenia jedzenia na bieżąco. Czyli wersja hard ;) ale wole w ten sposób niż potem się martwić. Z drugiej strony też nie napakuje do torby nie wiadomo ile. bo trzeba wziąć sporo innych potrzebnych rzeczy. Mąż mi podpowiedział że może warto kasze kuskus sobie wziąć (wystarczy wrzątkiem zalać) do tego słoiczek z musem owocowym albo suszone owoce i już coś ciepłego jest do zjedznia. Pieczywo chrupkie wiadomo, bo to lekkie i sie nie psuje, zastanawia mnie co do takiego chlebka, co nie musi stac w lodówce - moze macie jakis pomysł?