Zgaga w ciąży - jak sobie radzić?

Anisss masz rację. Choć ja podchodziłam do tego, że studentka położnictwa ok, bo musi się tego właśnie na rodzącej nauczyć, a studentów - lekarzy nie chciałam bo słyszałam, że oni wcale pomocni nie są a tylko stoją i dyskutują nad kolejnym "ciekawym przypadkiem".

Mamba to prawda jak się ma trochę znajomości to od razu inaczej do Ciebie podchodzą...

Mysle ze im wiecej beda przy porodach to wiecej sie naucza,kazda rodzaca chce jak najlepsza opieke czesto nie wyrazaja zgody na asyste studentow ale gdzie oni maja sie nauczyc jesli kazdy bedzie z ich pomocy ztezygnowal?

Teraz była tylko jedna rezydentka, więc nie było to uciążliwe. W ogóle mi nie przeszkadzała. Robiła mi przed porodem usg - najpierw lekarz potem ona to samo oceniała, więc tyle tylko że dłużej trwało. Przy porodzie też na partych przyszła ona z lekarką. Jedna mnie szyła druga zajęła się maluszkiem i tyle. 

AgataAR, znajomości w szpitalu to cudowna sprawa..  od razu człowiek czuje się lepiej w takim miejscu..

U mnie byli studenci na oddziale ale po porodzie nikt do mnie z nich nie zaglądał. Przychodzili tylko na obchodzie z lekarzami i tyle. W sumie to tylko położne się interesowały co i jak bo przynosiły leki przeciwbólowe. 

Właśnie z tymi studentami to zależy jak się trafi. To prawda że się bardziej starają ale też mi było ich trochę żal. Jak leżałam tydzień na oddziale przed porodem to była tam taka jedna studentka która robiła nam ktg, osłuchiwała dziecko. Bardzo miła ale tak ją wykorzystywały. Robiła dosłownie wszystko nawet jedzenie rozwoziła po salach, przynosiła torby z recepcji a one czasami niezłe kg ważyły. A jeszcze opierdziel czasami zbierała że np. źle KTG podłączyła. Zależy też na jaką zmianę położnych trafiła. 

do mnie co godzine studenci przychodzili, lekarz przyszedl raz spojrzal i poszedl

fajnie jak się ktoś zaopiekuje nami po porodzie. ja miałam koleżankę w szpitalu więc koleżanka poprosiła koleżankę i było już inaczej, bardziej się mną "przejmowały"