Gdy pierwszy synek był malutki, cieszyłam się z każdej nawet najmniejszej zabawki. Mamy dużą rodzinę, więc grzechotek, piszczałek, maskotek w naszym domu pojawiało się coraz więcej. Z czasem zabawek przybywało, a mnie ogarniała wściekłość. Każdego dnia sprzątałam, a po chwili wszystkie zabawki lądowały na podłodze i znów sprzątałam. Urodziłam drugiego synka, więc teraz zabawek przybywała znacznie więcej. W pewnym momencie stwierdziłam, że jeśli czegoś nie wymyślę to utoniemy w tych zabawkach. Trzeba przyznać, że zabawki są bardzo potrzebne, gdy nasze dziecko się rozwija, ale zbyt dużo ich nie jest fajne. Ogarnięcie sterty zabawek nie zajęło mi dużo czasu, a naprawdę było warto.
A Wy jakie macie jeszcze swoje sposoby, ale ograniczyć nadmiar zabawek w pokoju dziecka. Czasami jest ich tam po prostu za dużo, a to też nie jest dobre rozwiązanie, ani dla dziecka, ani dla osoby tam sprzątającej. Oczywiście mowa tu o was, Drogie Mamusie.