#Jestem nieszczęśliwa ... to wstyd?
#Stereotyp dobrej matki - okres ciąży
Jestem już mamą i powiem Wam, że ciąża to piękny stan: młoda uśmiechnięta kobieta i śliczny okrągły brzuszek całowany przez przyszłego tatę ... tak :-) Tak właśnie wyglądają często modelki świecące białymi zębami na pierwszych stronach magazynów dla matek. Nieszczęśliwa ciężarna to wciąż temat tabu. O tym się nie mówi, bo nie wypada, bo co o mnie pomyślą inni. Nie mówi się, bo panuje powszechne przekonanie, że kobieta po pierwsze jest stworzona do roli matki, a po drugie, nie dopuszcza się myśli, że może być z tego powodu przygnębiona. Mówi się i to za mało o depresji poporodowej... ale o ciążowej wciąż jest zbyt cicho. A ona może przełożyć się na zdrowie matki i dziecka oraz na ich późniejsze relacje. Brzmi groźnie?
Jednak takie zjawisko staje się coraz powszechniejsze. Obserwuję to wśród kobiet w ciąży z mojego otoczenia. Często słyszę, że gdyby wiedziały jak jest, to chyba by się dwa razy zastanowiły czy w ogóle mieć dziecko. Nie znaczy to, że nie kochają swoich dzieci, ale prawdziwa ciąża niewiele wspólnego ma z tą z rozczulających zdjęć brzuchatych mam. Przecież zmienia się cały świat, nagle dochodzą do głosu zupełnie inne priorytety niż dotychczas. Pojawiają się problemy, których dotąd nie było.
Naprawdę bywa różnie i czasami jest to zupełnie od nas niezależne. Ciąża to okres radości i długiego oczekiwania. Zdarza się, że jest on pełen niepokoju i głębokiego stresu. Obawy związane z nadchodzącymi zmianami mogą być na tyle silne, że stan ciężarnej ulega diametralnej zmianie psychicznej. Poranne mdłości, bóle pleców, przybranie na wadze i samopoczucie każdego dnia spada co potęguje ten stan. Do tego dochodzi konflikt między naszym wyobrażeniem o ciąży, a jej faktycznym stanem.
Zaczynają się pytania: dlaczego ja nie jestem pełną wigoru mamą z brzuszkiem, tak jak te w magazynach dla kobiet w ciąży? Zawsze uczesane, szczęśliwe i z promienną cerą ... a nam kotłuje się myśl w głowie dlaczego brzuch nie jest idealnie okrągły? Dlaczego stopy mają słoniowy wymiar? Czemu to ja nie mogę godzinami spacerować po parku, bo pękają mi plecy? I gdzie znajdę pasujące, w miarę dobrze wyglądające ubranie dla tak zapakowanej? Co zrobić, żeby nie mieć rozstępów? Zadajemy sobie pytanie czy jedna filiżanka kawy to zbrodnia? Czy farbowanie włosów uszkodzi płód? Jakie witaminy brać? Co jeść, a czego unikać? Cz można się opalać? Internet pęka od takich pytań. Bo one czasami stają się naturalnym etapem ciąży.
Ale to jeszcze nic! Najgorsze są myśli nad tym, czy aby na pewno nie brało się antybiotyku albo innego lekarstwa mogącego zaszkodzić dziecku w tym najważniejszym - pierwszym trymestrze? Szacuje się, że problem ten dotyka około 10-20 % kobiet w ciąży.
Zaczynają się bezsenne noce i miliard myśli jaką będę mamą, czy sobie poradzę, kto mi pomoże? Jeśli już ma się dzieci to dochodzi pytanie czy wydolimy finansowo, jak przeorganizujemy nasze życie i czy będę mieć w ogóle czas dla siebie? Chociaż wydaje mi się, że pierwsza ciąża jest bardziej narażona na stres, z samego faktu, że czeka nas coś, czego nie znamy z doświadczenia.
Największym wsparciem w takich chwilach jest mąż i najbliższa rodzina. Ale są i takie kobiety, które nie mają takiej podpory. Są też takie, które zamiast słów wsparcia słyszą, że taaaak utyły albo dostają miliard rad, od których kręci im się w głowie. Są takie, które żyją w ciągłym stresie, bo sprawy rodzinne wcale nie układają się tak jak powinny. Męża nie interesuje wybieranie wózka, a siostra wymądrza się jak wychowywać dziecko.
Strach o utratę pracy też potrafi nieźle namieszać. Wszystko potęguje stres i napięcie. Jak tu się cieszyć? Dlaczego nikt nie powiedział, że zamiast sielanki jest gorzej niż normalnie? No i znowu pytanie dlaczego moja ciąża jest tak pechowa? Czemu inne mamy się cieszą, nie narzekają i są szczęśliwe etc. Przecież koleżanki mają tyle pięknych, brzuchatkowych zdjęć na fb.
Koło się zamyka. Bo inne mamy, mimo że często gęsto czują podobnie, to o tym nie mówią. Stereotyp dobrej matki zaczyna się już od poczęcia. Dobra matka to taka, która głaszcze brzuszek i jest uśmiechnięta od ucha do ucha. Wije gniazdko i prasuje stertę nowych ubranek. A tak w ogóle to jest najszczęśliwsza na świecie dźwigając dodatkowe 20 kg i prosząc, żeby ktoś jej zawiązał sznurówki ... o przepraszam - co ja piszę - przecież buty już dawno zmieniła na wsuwane, bo dobra matka nie prosi o pomoc.
Do tego wszystkiego dochodzą wahania hormonów i bomba pełna emocji gotowa. Nigdy nie wiadomo kiedy wybuchnie, a jeśli już to i tak wszystko zwali się na jej charakter, albo na stan w jakim się znajduje. A przecież nie o to chodzi. Potrzeba poczucia bezpieczeństwa w tym okresie jest fundamentalna, potrzeba akceptacji i miłości dodają skrzydeł. Wtedy, nawet jeśli - odpukać - zdarzy się coś nieoczekiwanego kobieta w ciąży jest w stanie przetrwać.
Przymusowe leżenie w szpitalu, bo zagrożona ciąża, albo cukrzyca, albo zagrożenie przedwczesnym porodem to momenty, w których najsilniejszym trudno utrzymać się na nogach. Strach o życie własnego, jeszcze nienarodzonego dziecka jest ogromny. Takie uczucie zabija całą radość z tego okresu, wymazuje z pamięci wszystkie pozytywne chwile i zostaje tylko ta jedna myśl - życie dziecka. A przecież w bajce o brzuchatej mamie nie było żadnej smutnej historii...
Czy da się pomóc w takiej sytuacji tej biednej kobiecie? Fizycznie nie, ale psychicznie tak. Trzeba być. Tak po prostu być przy niej. Wsparcie rodziny lub przyjaciół jest nieocenione. Ramię, na którym można się wypłakać i uszy, którym można się wyżalić mają ponadprzeciętną moc w tym okresie. Oczy, które zrozumieją i dłonie, które podniosą - to jest ogromna pomoc. Usta, które obdarzą ciepłym słowem :-) Tak niewiele, a działa cuda. Wsparcie drugiej osoby to najważniejsza i najcenniejsza rzecz jaką możemy dać drugiemu człowiekowi.
A dla matek samotnych, dzielnie walczących o przyszłość swoją i swojego dziecka taka pomoc jest jeszcze ważniejsza. Czasami wskazanie miejsca gdzie mogą szukać pomocy też będzie przydatne. Takie zwykłe, ludzkie zrozumienie, że nie dla wszystkich błogosławiony stan jest okresem radości może wiele zmienić. Na pewno trzeba się starać, aby stał się taki i dlatego warto pomagać. Jak wiadomo - szczęśliwa matka, to szczęśliwe dziecko :-)
Kiedyś usłyszałam, że płacząca ciężarna to płaczące dziecko. Postanowiłam to zweryfikować i popytać kilka mam. Jakoś tak się złożyło, że pytałam te, które miały dwójkę dzieci. Większość potwierdziła, że np. w pierwszej ciąży miały sporo stresów, niewiele się śmiały i dziecko w porównaniu do drugiego, przy którym się nie stresowały było mniej wesołe, więcej płakało i szybciej się denerwowało.
Jednak to, że dziecko płacze nie jest aż tak straszne (pomijając chroniczny brak snu rodziców). Problemy pojawiają się, kiedy dziecko rodzi się z jakimiś problemami lub wtedy, kiedy ciąża staje się zagrożona i grozi poronieniem. Zapytałam pewnego rehabilitanta o to, jak stres w ciąży wpływa na dziecko w brzuchu. Nie miał wątpliwości, że wpływ jest duży i między innymi takie problemy jak np. wzmożone napięcie mięśni u noworodka może być spowodowane przez przewlekły stres.
Moim zdaniem każdą radość i każdy problem jaki przeżywa kobieta w ciąży odbija się na dziecku. Dlatego w tym najważniejszym okresie małego człowieka trzeba szczególnie uważać na ciężarne. Trzeba mieć na uwadze, że to ogromnie trudny okres dla tej kobiety, a skutki stresu jaki będzie odczuwała w tym okresie dziecko może mieć przez kilka kolejnych lat. Jeśli nie chcemy mieć wyrzutów sumienia to nie denerwujmy kobiet w ciąży, bo jednocześnie denerwujemy tego malucha w brzuchu. O tym należy pamiętać - spokojna matka to spokojne dziecko.
Również same kobiety nie powinny narażać się na stres i za wszelką cenę powinny chronić siebie i dziecko przed ewentualnymi skutkami takich sytuacji. Jak podaje dr n.med. Iwona Patejuk-Mazurek stan depresyjny w trakcie ciąży zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia tego zjawiska w przyszłości także u dziecka.
Na końcu chciałam wrócić do wyobrażenia o dobrej mamie. Dobra mama to wcale nie jest ani ta wypicowana, ani ta wiecznie uśmiechnięta, ale ta, która chroni i kocha (i wcale nie musi kochać od pierwszego wejrzenia!). Każda z nas inaczej przeżywa ciąże, a nasze ciała inaczej się zmieniają. Jedna tyje, inna chudnie. Jedna wygląda ładnie, a inna chowa się w kanałach z zaczerwienioną twarzą. Ale każda jest cudowna i z czasem to zrozumie. Najważniejsze to przetrwać i mówić o swoich słabościach w tym okresie. Nie warto nawarstwiać bolączek, bo odbiją się czkawką, kiedy mały człowiek będzie już na świecie. Priorytet jest jeden - bezpieczna ciąża i zdrowe dziecko. Reszta nie ma znaczenia.