Macica jednorożna to bardzo rzadka wada anatomiczna. Ma ją zaledwie 1% kobiet.
Prawidłowa macica ma kształt odwróconego stożka, u jej podstawy znajduje się trzon, z którego wychodzą „rogi” – w tych miejscach macica łączy się z jajowodami.
W przypadku macicy jednorożnej jeden z rogów jest nierozwinięty (często szczątkowy) lub w ogóle go nie ma. W takiej sytuacji kobieta posiada tylko jeden prawidłowy jajowód.
Macica jednorożna nie daje jednoznacznych objawów. Mogą wystąpić zaburzenia miesiączkowania czy problemy z utrzymaniem ciąży, ale nie jest to wyznacznik do poszukiwania przyczyny mającej związek z wadą macicy. Często kobiety dowiadują się o swojej przypadłości kiedy nie mogą zajść w ciążę. Tak też było w moim przypadku. Po ponad roku bezowocnych starań i monitoringach cyklu lekarz skierował mnie na badanie HSG (badanie rentgenowskie macicy, które pozwala ocenić budowę i jej kształt, a także wykryje niedrożność jajowodów). Okazało się, że znalazłam się w tym 1% kobiet i mam macicę jednorożna z drożnym prawym jajowodem. Wtedy dowiedziałam się, że mam o połowę mniejsze szanse na ciążę, gdyż owulacja występuje co drugi miesiąc z prawego jajnika.
W moim przypadku lekarz nie podjął się leczenia, gdyż byłaby to dość skomplikowana operacja, a efektu tak naprawdę nie mogliśmy przewidzieć.
Macica jednorożna ma ogromny wpływ na ciążę oraz jej utrzymanie. Wada zwiększa ryzyko poronienia, przedwczesnego porodu i często wiąże się z niewydolnością szyjki macicy. Może mieć także wpływ na rozwój płodu (spowolnienie wzrostu – hipotrofia) czy jego złe ułożenie. Są jednak przypadki, że kobiety dowiadują się o macicy jednorożnej będąc już w ciąży lub podczas porodu.
Na zajście w ciążę lekarz dał nam trzy miesiące, liczył, że podczas badania drożności jajowodów uda się je udrożnić. Pozytywny test ciążowy zobaczyłam w siódmym miesiącu po badaniu.
Ciąża była dość trudna, przyjmowałam wiele leków rozkurczowych oraz olbrzymie dawki progesteronu zarówno w postaci tabletek jak i zastrzyków. Nie obyło się bez stresujących wizyt na SOR oraz długiego pobytu w szpitalu. Ze względu na wadę macicy oraz ułożenie miednicowe dziecka ciąża zakończyła się cesarskim cięciem w 38tc.
Po jedenastu latach starań o rodzeństwo dla synka doczekaliśmy się kolejnego cudu :)
Początek ciąży był jeszcze bardziej stresujący, bo byłam bardziej świadoma tego, co mnie czeka. Ogromne dawki leków, częste wizyty ginekologiczne i ogromny stres podczas badań prenatalnych, kiedy to czekaliśmy na informację, że dziecko dobrze się rozwija.
W moim przypadku wada prawdopodobnie sama się skorygowała podczas pierwszej ciąży, jama macicy powiększyła się, dlatego kolejną ciążę łatwiej było utrzymać, choć wymaga to wielu poświęceń oraz praktycznie całkowitej rezygnacji z aktywności fizycznej.
Obecnie jestem w 29 tygodniu ciąży i mam nadzieję, że tym razem również się uda dotrwać do min 38 tygodnia.