Co roku wspólnie z mężem, wczesnym lub późnym latem, planujemy wakacje zagraniczne. To taka nasza nagroda za cały rok ciężkiej pracy, ale też wspaniałe dwa tygodnie, które mamy tylko dla siebie i dla naszego synka (podróżujemy zawsze całą rodziną). Wyłączamy wówczas telefony komórkowe i spędzamy czas razem.
W tym roku zdecydowaliśmy, że mimo drugiej ciąży (odrobinę niespodziewanej, bo pierwszy synek ma już 8 lat) nie zrezygnujemy z naszych ulubionych chwil w roku i również wybierzemy się na wakacje za granicę.
Oczywiście wszystko zorganizowaliśmy w porozumieniu z lekarzem i tak, aby zadbać o bezpieczeństwo moje i Maluszka. Jak się do tego przygotowaliśmy?
Nasz wybór padł na Włochy, a nie chcieliśmy, aby podczas pobytu było za gorąco. Późna wiosna to idealny moment na wakacje w krajach południa, bo nie ma tam jeszcze tak wielu turystów ani upałów, a jest już wystarczająco ciepło, aby cieszyć się urlopem.
Podczas każdej wizyty (mniej więcej od marca) pytaliśmy lekarza, czy nie widzi przeciwwskazań, abyśmy w drugiej połowie maja wybrali się na wakacje. Do ostatniej chwili nie bukowaliśmy także biletów lotniczych ani nie wynajmowaliśmy mieszkania. Zrobiliśmy to dopiero na 3 tygodnie przed planowanym odlotem. Pogodziliśmy się z ryzykiem, że wylot nastąpi kilka dni wcześniej lub później, niż zakładamy, ale dzięki temu mieliśmy pewność, że nie zainwestujemy pieniędzy "na marne" na wypadek, gdyby okazało się, że jednak nie mogę lecieć.
Mogliśmy sobie pozwolić na takie zachowanie z dwóch względów. Po pierwsze, wcześniej umówiliśmy się z naszymi pracodawcami, że w tym roku planujemy wakacje nie co do konkretnej daty, lecz w widełkach czasowych (poinformowaliśmy także o tym nauczycielkę synka w szkole). Po drugie, my nigdy nie podróżujemy z wycieczką, lecz zawsze na własną rękę i sami organizujemy całą podróż. Niezwykle pomocne są wówczas tanie linie lotnicze typu Ryanair czy Wizzair i serwis AirBnb, poprzez który rezerwujemy sobie dom / apartament / mieszkanie na miejscu. Podróżujemy w ten sposób od ośmiu lat i każde nasza wakacje są bardzo udane, a do tego dość tanie - wybieramy tanie loty (nigdy nie zapłaciliśmy za całą trójkę w dwie strony więcej niż 1200 zł wraz z bagażem), a wynajem mieszkania jest na tyle nieporównywalny z pobytem w hotelu, że starcza nam jeszcze na wynajem samochodu i wyżywienie na miejscu (śniadania i kolacje jemy wówczas zwykle w domu, a obiady "na mieście'). Dodatkowo taka ocja jest bardzo wygodna, gdy podróżuje się z dzieckiem - mamy całe mieszkanie z kilkoma sypialniami dla siebie.
Lecieliśmy do Neapolu i pod kątem szpitala i drogi dojazdowej do niego wybraliśmy ostateczną destynację, czyli dom, w którym planowaliśmy pobyt na Wybrzeżu Amalfi. Oczywiście zabrałam ze sobą pełną dokumentację medyczną mojej ciąży, telefon do lekarza (udostępnił mi nawet swój prywatny numer na tę okoliczność), karty ubezpieczenia medycznego za granicą EKUZ i wykupiliśmy jeszcze dodatkową polisę zdrowotną na wszelki wypadek w PZU (nie był to duży koszt, a czułam się dzięki temu dużo bezpieczniej). Poza tym wszystkie inne dokumenty mieliśmy - starszy synek miał już wcześniej wyrobiony, aktualny paszport.
Zorientowałam się na stronie Ryanair, czyli naszych linii lotniczych. Okazało się, że żadnych. Gdybym podróżowała po 28 tygodniu ciąży, musiałabym przedstawić zaświadczenie od lekarza (na specjalnym wzorze linii lotniczych), że mogę latać samolotem. Na wszelki wypadek, mimo że podróż zaczęłam w 23 a skończyłam w 25 tygodniu ciąży, poprosiłam swojego lekarza o wypełnienie tego zaświadczenia i to był dobry ruch, bo w drodze powrotnej, na lotnisku w Neapolu okazało się ono potrzebne (sama nie wiem dlaczego, bo przecież informacje na stronie Ryanair były zupełnie inne) i kontrolowano także moją kartę ciąży. Pamiętajcie, aby zabrać takie zaświadczenie od lekarza w języku angielskim! Warto też pamiętać o specjalnym luźnym stroju do samolotu, o wygodnych butach i o luźnych skarpetkach, bo z uwagi na zmianę ciśnienia w samolocie przyszłym mamom mogą puchnąć stopy. Ważny jest także zapas wody do picia i zdrowa przekąska na drogę :) Kobiety w ciąży wchodzą na pokład samolotu jako pierwsze, nie muszą także stać w kolejce podczas odprawy bagażowej i generalnie wszyscy jakoś tak życzliwiej do nich podchodzą :)
Miało nam służyć do podróżowania po włoskich drogach. Jest to bardzo wygodne rozwiązanie, bo nie trzeba wówczas martwić się o dojazdy komunikacją miejską. W aucie jest wygodnie i chłodno, co także niezwykle pomogło mi podczas naszych wakacji. Można do niego zabrać wszystkie niezbędne rzeczy (parasol plażowy, odzież na zmianę itp.) bez obawy, że trzeba je będzie nosić. I oczywiście auto ogranicza ilość przebytych na pieszo kilometrów, a tych podczas zwiedzania jest przecież wystarczająco dużo.
Nie chciałam się przemęczyć z obawy przed ewentualnymi negatywnymi skutkami takiego wysiłku w ciąży. A więc wybierając się na wycieczkę szukaliśmy miejsc do zwiedzania, a następnie plaży / parku / skwerku do odpoczynku. Wybieraliśmy także knajpki, gdzie serwowano zdrowe posiłki i stragany tubylców, gdzie zaopatrywaliśmy się w pyszności na wieczór i śniadanie dnia kolejnego. Wybrane przez nas mieszkanie dodatkowo wyposażone było w ogromny ogród, gdzie wieczorami graliśmy razem w planszówki, wypoczywaliśmy na hamakach, czytaliśmy i bawiliśmy się ze starszym synkiem.
Kupiliśmy go na miejscu, ale cena nie była wysoka. Ja w kapeluszu z ogromnym rondem i wysmarowana kremem z filtrem SPV 50. Zainwestowałam także w strój kąpielowy jednoczęściowy dla kobiet w ciąży - dzięki niemu czułam się ładnie, kobieco, a jednocześnie bardzo wygodnie i bezpiecznie. Unikałam zimnej wody - po prostu nie kąpałam się w morzu, gdy różnica temperatur wydawała mi się zbyt duża (a morze nie było jeszcze najcieplejsze, co zupełnie nie przeszkadzało moim chłopcom). Piłam także bardzo dużo wody mieneralnej.
Okazało się, że wakacje były bardzo udane - ogromnie wypoczęliśmy i nabraliśmy sił na wyzwanie, które czekają nas w drugiej połowie roku. Ten czas był też bardzo potrzebny naszemu starszemu synkowi - niebawem będzie miał rodzeństwo i nie chciałabym, aby czuł, że poświęcamy mu mniej czasu.
Nie trzeba bać się zagranicznych wyjazdów ani też lotów samolotem w ciąży, wystarczy jedynie tak je zaplanować, aby było i bezpiecznie i przyjemnie przyszłej mamie i maluszkowi. Ja wróciłam do Polski jak nowo narodzona, a tuż po powrocie miałam zaplanowaną wizytę u lekarza, który potwierdził, że wakacje pozytywnie wpłynęły na bobaska.
Dajcie znać czy i Wy podróżowałyście w ciąży, a jeśli tak, to czy wszystko przebiegło zgodnie z planem :)