Moi znajomi są szczęśliwymi rodzicami pięknych bliźniąt. Cóż w tym nadzwyczajnego? W zasadzie nic. Jednakże chłopcy już po urodzeniu się mieli bardzo zniekształcone główki. Lekarze stwierdzili, że jest to u bliźniąt bardzo częsty "defekt" określany plagiocefalią. Dwójka dzieci ma znacznie mniej miejsca w brzuchu i często zdarza się, że dochodzi do deformacji.
Początkowo twierdzono, że korekta nastąpi sama w przeciągu 12 tygodni, gdyż w tym czasie kości dziecka są jeszcze bardzo miękkie. Do około 4-5 miesiąca kształt główek nieco się poprawiał, natomiast później już wcale. Lekarze w Polsce powiedzieli koleżance, że w sumie to niewiele już można zrobić i jedyne co jej pozostaje to korygować fryzurę dziecka, aby nieco zatuszować kształt głowy. Ten sam lekarz stwierdził, że pod tym względem dziewczynki są w nieco lepszym położeniu. Ta sytuacja tak naprawdę zamiast uspokoić, wręcz zdenerwowała rodziców.
Moi znajomi nie poddali się jednak i szukali więcej informacji na ten temat. Okazuje się, że zniekształcona główka to nie tylko defekt kosmetyczny. Zbyt zdeformowana czaszka powoduje w przyszłości nierównomierny wzrost kości twarzy i szczęki, co może prowadzić do kolejnych wad i zniekształceń również zaburzeń działania stawu kręgosłupa u podstawy czaszki.
Jak się okazało, można zaradzić temu problemowi. Niestety terapia kaskowa, bo na nią natrafili moi znajomi dostępna jest dość kosztowna. Obecnie jest już możliwa w Polsce jednak znajomi po przeliczeniu kosztów dojazdu do kliniki w Krakowie i zdecydowali się na konsultację w zagranicznej klinice w Berlinie, która jest lepiej przygotowana diagnostycznie do pracy z dziećmi. Na pierwszej wizycie zdiagnozowano zniekształcenie, oceniono jego wielkość i wskazano możliwości terapii. Najważniejszym elementem tego spotkania było ustalenie powodu zniekształcenia główek, gdyż do zniekształceń może dojść już wewnątrz macicy ale także na skutek złego układania niemowlęcia. Sam pomiar główek chłopców odbył się bezdotykowo wiązką laserową. Dzięki obrazowi w 3D przygotowano modele główek w celu wykonania indywidualnego kasku dla każdego z dzieci. Określono obszary spłaszczone, dla których następnie w kasku pozostawia się więcej miejsca na kształtowanie przyrostu. Pozostała część kasku jest dosyć dopasowana co umożliwia przywrócenie prawidłowego kształtu główek bez wywierania nacisku.
Aby cały proces leczenia przebiegał prawidłowo niezbędne są regularne, dosyć częste wizyty kontrolne. Wyznaczane są one indywidualnie ale najczęściej co około dwa miesiące. Na wizytach kontrolnych dokumentuje się postępy terapii i ewentualnie koryguje ją.
Terapia jest dosyć uciążliwa, choć lekarze zapewniają że dziecko przyzwyczaja się do noszenia kasku dosyć szybko i w zasadzie jest to większy dyskomfort dla rodzica. Podczas terapii maluch musiały nosić kaski po 23 godziny na dobę. Pozostała godzina to w zasadzie czas na zabiegi higieniczne, które są bardzo ważnym elementem każdego dnia. Pod kaskiem skóra staje się bardziej delikatna i wrażliwa, trzeba używać odpowiednio dobranych szamponów i maści, aby nawilżyć delikatną skórkę malucha i nie narazić jej na niepotrzebne otarcia czy odparzenia.
Sam kask jest bardzo lekki wykonany z odpowiedniego tworzywa, przyjaznego dla skóry dziecka. Perspektywa terapii malców moich znajomych jest jeszcze dosyć długa. Mają już kilka wizyt kontrolny za sobą. Zmiany są już widoczne, jednak, aby zwieńczyć całkowitym sukcesem ich zmagania potrzeba jeszcze wiele czasu. Z całego serca życzę im w tej wędrówce wytrwałości i sukcesu.